Tiramisu
Kupiłam ostatnio serek mascarpone w zasadzie nie wiem po co. Ale skoro już kupiłam, to coś trzeba było z nim zrobić. Pomyślałam, więc, o tiramisu. Nigdy tego nie robiłam, ani nawet nie jadłam. Jedyny kontakt z tiramisu, jaki miałam to czekolada z nadzieniem tiramisu oraz jakieś ciastko w stylu tiramisu (chociaż tego nie jestem pewna).
Przepis wzięłam z Kwestii Smaku (lekko zmodyfikowałam).
Składniki:
- 4 żółtka (białka można zużyć na przykład do zrobienia bezików).
- 4 łyżki cukru trzcinowego (może być oczywiście tez zwykły, ale u mnie w domu takiego nigdy nie ma)
- szklanka mocnej zaparzonej kawy (zaparzyłam w kawiarce)
- 2 kieliszki likieru amaretto
- okrągłe biszkopty (podłużne nie bardzo pasowały mi do naczynia)
- kakao
- 250 gram serka mascarpone
Żółtka miksujemy razem z cukrem na gęstą i jasną pianę (od jajek zależy, czy będzie ona biała, czy lekko żółta). Proces ten powinien trwać około 8-10 minut. Jeżeli do tego czasu żółtka nie zgęstnieją, to trzeba zacząć od nowa. Do ubitej piany po trochu dodajemy serka mascarpone i nadal ubijamy. Ma powstać nam gęsta, puszysta i prawie sztywna masa.
Kawę mieszamy z likierem i w tej mieszance zamaczamy biszkopty aż nasiąkną (ale nie zaczną się rozpadać).
W naczyniu przygotowanym na tiramisu układamy najpierw warstwę biszkoptów, potem masę z żółtek i serka mascarpone a na wierzchu posypujemy kakaem. Warstw można układać tyle, na ile starczy naczynia. Mi wyszły dwie warstwy.
Teraz wstawiamy deser do lodówki na przynajmniej 3-4 godziny, aby masa całkowicie zgęstniała.
Smacznego!
Tedi