Styczniowe odkrycia i odgrzewane kotlety
Kto by pomyślał, że skończył się już styczeń. Mnie to bardzo cieszy, ponieważ serdecznie dość mam już tej zimy, skrobania zamarzniętego auta, zakładania na dzieci kilka warstw ubrań i w ogóle całej tej szaro białej rzeczywistości.
Styczeń zaczął się dla nas dość nieprzyjemnie. Najpierw M zachorował na anginę. Po kilku dniach rozłożył się także Smok z zapaleniem płuc. Tak biednego to już dawno go nie widziałam. Młodszy od końca zeszłego roku ładnie zdrowiał i nagle w nocy z soboty na niedzielę dostał katar. W niedzielę był tak niewyraźny, że zdecydowałam się pojechać z nim do szpitala. W efekcie cała historia skończyła się kilkudniowym pobytem w szpitalu. Na szczęście obyło się bez antybiotyku. Młodszy jeszcze trochę kaszle, ale jest już znacznie lepiej i mam nadzieję, że jakiś czas pozostaniemy zdrowi.
A co ciekawego robiłam w tym miesiącu?
Kultura
Filmy
Uznaję zasadę, że miesiąc bez filmu animowanego, to miesiąc stracony i dlatego w styczniu oglądnęłam „Sing”. Jest to animowany musical opowiadający historię zorganizowanego przez Koalę konkursu w jego teatrze. Więcej nie powiem. Lepiej oglądnijcie, bo warto i nawet dla małych dzieci się nada.
Wracając do już starszych filmów, postanowiłam przypomnieć sobie „Wilka z Wall Street”. Kolejny raz zachwyciła mnie genialna gra Leonarda DiCaprio.
Seriale
Z serialowych nowości w tym miesiącu nie mam nic, za to nadrabiam „Grimma”. Mniej oglądam, ponieważ miałam w domu epidemię a z drugiej strony Młodszy już nie śpi ciągle, więc mam przy nim trochę roboty ;-).
Książki
Nowy rok zaczął się u mnie bardzo książkowo. Bardzo lubię czytać, ale niestety ostatnio mam na to coraz mniej czasu. Akurat w związku z pobytem w szpitalu prawie od razu pochłonęłam książkę Jürgena Thorwalda „Ginekolodzy”. Zdecydowanie polecam!
Kolejną przeczytaną pozycją w tym miesiącu jest „Nie tylko chusta” Mayim Bialik. Ta pozycja również przypadła mi do gustu i ma zamiar przeczytać inne pozycje tej autorki (a jednocześnie mojej ulubionej aktorki serialowej 😉 ). Najpierw, jednak muszę przeczytać ten stosik książek przygotowanych do czytania.
Internety
W tym miesiącu Instagram był iście kawowy. Bardzo spodobał mi się profil Coffeenclothes. Klimatyczne zdjęcia, ładne ciuchy i kawa, której zapach niemalże czuję oglądając ten profil.
Becoffeestyle to nie tylko kawa, ale ta odgrywa na zdjęciach ważną rolę. Piękne zdjęcia… z resztą sami zobaczcie, bo warto :-).
Codzienność
W tej codzienności niewiele się ostatnio działo za sprawą gnębiących nas chorób. Kolejny raz chusta uratowała mi życie, a ja udowodniłam, że sen w cale nie jest człowiekowi potrzebny do życia ;-).
Jednak koniec miesiąca był już bardziej intensywny. Przede wszystkim ochrzciliśmy Młodszego. Było inaczej niż przy chrzcie Smoka. Trzy lata temu byliśmy w Budapeszcie i w tamtejszej polskiej parafii Smokowi chrztu udzielił jeden z najsympatyczniejszych księży, jakich udało mi się w swoim życiu spotkać.
Tym razem chrzest odbył się w Karwinie. Była rodzina. Był tort. Było bardzo przyjemnie.
Koniec miesiąca to także dla mnie trochę papierkowej roboty, ponieważ wreszcie odważyłam się i założyłam swoją działalność gospodarczą. Mam nadzieję, że przez najbliższy rok rozwinie się wszystko na tyle, że nie będę musiała szukać pracy na etacie, ponieważ chcę z Młodszym zostać w domu do czasu aż pójdzie do przedszkola.
Zobaczymy, co przyniesie nam kolejny miesiąc. Ja liczę na wiosnę ;-).
Jeśli znaleźliście coś ciekawego w internecie, przeczytaliście interesującą książkę, czy oglądnęliście świetny film, dajcie znać w komentarzu (linki mile widziane!).
A to pozostałe Nowości i odgrzewane kotlety:
Tedi
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij. Będzie mi bardzo miło :-).