Ciąża i poródDoula

Nacięcie krocza – konieczność czy rytualne okaleczenie?

Kiedyś trafiłam w telewizji na film „Kwiat pustyni”. Przeraziło mnie, jak w niektórych rejonach świata okalecza się kobiety. Potem odetchnęłam z ulgą. Dobrze, że mieszkam w Europie. Dobrze, że mnie to nie spotkało. A potem urodziłam Smoka. Zaczęłam czytać o porodach. Następnie urodziłam Młodszego, zostałam doulą i czytałam o porodach jeszcze więcej…

„Nacięcie krocza jest koniecznością w niektórych wypadkach”

„Lepiej naciąć krocze niż pęknąć po sam odbyt”

„Nacięcie lepiej się goi niż pęknięcie”

„Przecież ciężko aby główka dziecka tak po prostu przeszła bez nacięcia krocza”

Słyszałyście kiedyś te zdania? Ja tak. Słyszałam je przed moimi porodami. Słyszę je także teraz, nie raz od lekarzy, profesorów i Bóg wie jeszcze jakich sław świata okołoporodowego. Takie słowa sprawiły, że kiedyś wierzyłam, że faktycznie nacięcie krocza jest nam potrzebne.

Myliłam się. I ci wszyscy, co tak mówią, też się mylą.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca wykonywanie nacięć krocza tylko w szczególnych wypadkach na poziomie 5-20%. Dość spora rozbieżność. Ale nawet, jak weźmiemy te 20% to i tak łatwo zauważyć, że w Polsce nacięcia krocza wykonywane są i tak znacznie częściej. Zapytajcie znajomych. W wielu szpitalach nacięcia krocza wykonuje się w 40-50% przypadkach a są takie, gdzie jest to nawet częstsze. A to i tak jest sukces, bo kiedyś te procenty były jeszcze wyższe.

Na czym polega nacięcie krocza (episiotomia)

Nacięcie wykonuje się specjalnymi nożyczkami w ostatnim odcinku pochwy. Nacina się skórę i mięśnie w odpowiedni sposób. Wykonuje się ten zabieg na szczycie skurczu, aby zminimalizować doznania bólowe samego nacięcia. W praktyce jednak nie raz słyszałam, że wykonywano ten zabieg nie czekając na skurcz.

Czy nacięcie krocza jest dobrym pomysłem?

Według Światowej Organizacji Zdrowia są przypadki, w których nacięcie krocza należy rozważyć. Jednak rozmawiając na ten temat z wieloma specjalistami usłyszałam, że w zasadzie i tak lepiej jest go nie wykonywać. Dlaczego?

  • Nacięcie krocza nie chroni przed dalszym pęknięciem. Nawet zwiększa ryzyko jeszcze większego pęknięcia.
  • Nacięcie krocza powoduje osłabienie tkanki krocza, która przy kolejnych porodach może łatwiej ulegać pęknięciu.
  • Nie zapobiega również problemom z mięśniami dna miednicy, wysiłkowemu nietrzymaniem moczu czy wypadaniu narządów.
  • Nie jest łatwiejsze do opatrzenia i nie goi się lepiej. Badania pokazują, że lepiej goją się rany po pęknięciu niż po nacięciu.
  • Nacięcie krocza nie zapobiega urazom główki dziecka.
  • Nacięcie nie zapobiega również późniejszym problemom ze współżyciem seksualnym.

Nie ma żadnych badań, które wykazują, że nacięcie krocza niesie za sobą jakieś profity. Wręcz przeciwnie. Okazuje się, że kobiety, które zostały nacięte, z tego powodu odczuwają spory dyskomfort bezpośrednio po porodzie i w późniejszym życiu.

Okazuje się również, że zaprzestanie medykalizacji porodu, pozwolenie kobiecie na aktywny poród w naturalnym rytmie i tempie oraz przyjmowanie porodu w pozycjach wertykalnych znacznie zmniejsza uszkodzenia krocza i same nacięcia są w tym przypadku zupełnie niepotrzebne.

Pamiętajcie również, że macie prawo odmówić nacięcia krocza oraz rodzić w pozycji wybranej przez siebie (więcej na temat Standardu Organizacyjnego Opieki Okołoporodowej). 

Jak zapobiegać pęknięciu krocza?

  • masaż krocza w celu uelastycznienia tkanki (nie rozciągnięcia!) przy użyciu olejków,
  • ćwiczenia mięśni dna miednicy oraz utrzymywanie prawidłowej postawy (mięśnie dna miednicy wzmacniamy i rozluźniamy),
  • aktywność fizyczna w ciąży,
  • aktywność fizyczna podczas porodu (chodzenie, tańczenie, przyjmowanie różnych pozycji),
  • pozycje wertykalne podczas 2 fazy porodu,
  • parcie spontaniczne i nie na siłę. Dziecko jest w stanie urodzić się samą siłą skurczu i grawitacją. Nie ma potrzeby parcia podczas porodu.
  • poród w wodzie, używanie wody podczas porodu.

Nacięcie krocza a rytualne okaleczenie?

Nie, to nie jest moja koncepcja. O tym pisała już Sheila Kitzinger w „Pasji narodzin”. Uważała ona, że nacinanie krocza jest bardziej rytuałem, a nie potrzebnym zabiegiem i wprowadza do społeczeństwa tylko bezsensowne okaleczenie ciała kobiety

„rutynowe nacinanie kocza podczas porodu jest naszym zachodnim odpowiednikiem okaleczenia żeńskich narządów płciowych”

I ja uważam, że coś w tym jest. Niby takie wolne jesteśmy. Możemy głosować, pracować, zarabiać pieniądze. A jednak gdzieś, kiedyś, coś straciłyśmy. Straciłyśmy wolność przy porodzie. Coś, co zawsze było nasze…

Olga

Do poczytania w temacie:

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.