Ciąża i poródDoula

Kiedy poród należy wywoływać? Co znaczy termin porodu?

Czy pamiętacie post o oksytocynie? Pytając różne kobiety o oksytocynę przy porodzie, bardzo często słyszałam, że przecież nie miały wyjścia, bo poród musiał być wywoływany. Sam na pewno by się nie zaczął. W tym momencie, zawsze pytam, dlaczego?

Termin porodu

Zacznijmy od prawidłowego wyznaczania terminu porodu. Najczęściej Wyznacza się na podstawie ostatniej miesiączki, ponieważ większość lekarzy nie wierzy, że dorosła kobieta może wiedzieć, kiedy miała owulację. To nie jest żart. Mnie nigdy nie wierzą i wiele razy słyszałam to samo od innych kobiet. Bo musicie wiedzieć, że wyznaczanie terminu porodu od ostatniej miesiączki nie jest idealne, ponieważ ta metoda zakłada cykl 28 dniowy. A są kobiety, które maja krótsze lub dłuższe cykle. Wtedy wszystko się przedłuża lub skraca.

Kolejną ważną informacją odnośnie wyznaczania terminu porodu jest fakt, że „termin porodu” jest datą bardzo umowną i tak naprawdę poród miałby nastąpić w czasie między 2 tygodnie przed i 2 tygodnie po wyznaczonej dacie terminu porodu. I te ostatnie 2 tygodnie są kluczowe pod względem wywoływania porodu.

Kiedy najczęściej lekarze wywołują poród?

Odnośnie wywoływania porodu mamy najczęściej dwie tendencje:

  • Lekarz chce mieć jak najszybciej z głowy pacjentkę, obawia się, że coś pójdzie nie tak i jego obwinią o błąd.
  • Kobiety chcą już mieć z głowy poród, boją się porodu w niesprzyjającej chwili.

Odnośnie tego pierwszego widzę dość często tę tendencję. Łatwiej jest mieć już pacjentkę szybciej z głowy. Dlatego lekarze często zaraz po terminie porodu kierują kobietę do szpitala na wywołanie. Z tym także łączy się przyspieszanie porodu za pomocą właśnie oksytocyny. Dla nich jest prościej, gdy kobieta urodzi w 5 godzin, a nie 15.

W tym wszystkim dużą rolę odgrywa także nieustanne monitorowanie stanu kobiety w ciąży i jej dziecka pod koniec ciąży. Częste badania USG, KTG, wewnętrzne powodują, że kobiety się do tego przyzwyczajają i zaczynają traktować jako normalność. A stąd już tylko krok do uznania za normalność podania oksytocyny, innych leków (w tym leków znieczulających), położenia do łóżka w celu nieustającego monitoringu KTG, nacięć krocza, próżnociągów itd.

Druga kwestia związana bardziej z odczuciami kobiet, jest często widziana zwłaszcza wśród znanych kobiet, celebrytek, które próbują poród „wcisnąć” między wiele swoich aktywności. Z resztą nawet mniej znane kobiety niejednokrotnie mierzą się z problemem ogarnięcia opieki do starszego dziecka na czas porodu, przyjazdu męża z zza granicy itd. Do tego dochodzi jeszcze presja społeczna i bardzo częste pytania „jak to jeszcze nie urodziłaś?”.

To sprawia, że te 2 tygodnie po terminie stają się bardzo nerwowym okresem dla kobiety w ciąży (również jej partnera). To sprawia również, że kobiety godzą się na wcześniejsze wywoływanie nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji (bo przecież żaden lekarz nie kwapi się do tego, aby o tych konsekwencjach poinformować).

Konsekwencje wywoływania porodu

Przede wszystkim konsekwencją wywoływania porodu może być tak zwana kaskada interwencji medycznych. Podanie oksytocyny powoduje często konieczność częstszego monitorowania dziecka, to często wiąże się z leżeniem. Poród najlepiej postępuje, gdy kobieta może się ruszać, może przyjmować różne pozycje itd. Unieruchomienie powoduje paradoksalnie spowolnienie porodu (paradoks, że oksytocyna przyspiesza poród, ale przez nią kobieta musi leżeć i poród jest spowalniany), powoduje większy ból przez co kobieta nie może dobrze skupić się na swoim ciele, na oddychaniu. Skurcze wywołane oksytocyną są także częstsze i mają krótsze przerwy, więc kobieta nie ma kiedy odpocząć przez co pojawia się problem z dotlenieniem dziecka.

To wszystko może powodować, że dziecko nie będzie mogło urodzić się łatwo drogami natury i w konsekwencji poród zakończy się zabiegowo, a nawet na stole operacyjnym.

Większość kobiet, z którymi rozmawiałam, a które miały wywoływany poród, nie została o tym poinformowana. Wręcz przeciwnie. Niektóre były straszone, że jak się nie zgodzą na wywołanie porodu, coś z ich dzieckiem może się stać, że łożysko się zestarzeje itd.

Kiedy poród powinien być wywołany?

Wtedy, kiedy istnieje realne i faktyczne zagrożenie życia matki lub dziecka.

Faktycznym zagrożeniem nie jest bycie w 41 tygodniu ciąży, gdy dziecko jest jak najbardziej zdrowe, normalnie się rusza, nie występują krwawienia i inne niepokojące symptomy.

Powodem sztucznego wywoływania skurczy nie jest również odejście przed chwilą wód płodowych. Po tym fakcie można jak najbardziej poczekać pewien czas, spróbować naturalnie rozkręcić akcję porodową.

Co mówi Standard Organizacyjny Opieki Okołoporodowej?

Standard Organizacyjny Opieki Okołoporodowej nie określa ściśle kwestii indukcji porodu. Jednak zwraca uwagę, że:

„poród fizjologiczny – spontaniczny poród niskiego ryzyka od momentu rozpoczęcia i utrzymujący taki stopień ryzyka przez cały czas trwania, w wyniku którego noworodek rodzi się z położenia główkowego, pomiędzy ukończonym 37. a 42. tygodniem ciąży, po którym matka i noworodek są w dobrym stanie;”

Następnie pojawia się informacja:

„Przy prawidłowym wyniku KTG i USG oraz przy prawidłowym odczuwaniu ruchów płodu – kolejne badanie za 7 dni, z ponownym KTG i USG. W trakcie tej wizyty należy ustalić datę hospitalizacji, tak aby poród miał miejsce przed końcem 42. tygodnia. W przypadku odstępstw od normy – indywidualizacja postępowania. „

To oznacza, że ciąża może trwać 42 tygodnie. W standardzie nie zaznaczono, że ciążę należy rozwiązać do 40, czy 41 tygodnia ciąży, ale jeżeli wszystko przebiega fizjologicznie do końca 42 tygodnia ciąży jest czas na poród. 

Co potem? No cóż. Tutaj już wszystko zostaje w rękach kobiety, ponieważ nawet powyżej 42 tygodnia ciąży lekarz nie może jej zmusić do poddania się wywoływaniu porodu, czy cesarskiego cięcia. Trzeba tutaj zachować zdrowy rozsądek, zadecydować znając wszystkie fakty.

Do poczytania:

Olga

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.