Dzieci wysokowrażliweStrefa mamy

5 rzeczy, które powinna wiedzieć moja mama 30 lat temu

Wychowywanie dzieci i opieka nad maluchami w czasach komunizmu nie było proste. Ba! Było w zasadzie dziwne, irracjonalne i zupełnie nie wiem do czego to porównać. Absolutnie w niczym nie pomagało rodzicom a wręcz utrudniało po prostu wszystko.

I w ten sposób zaleceniami na przykład w latach 80. były:

  • Karmienie dzieci co określoną ilość czasu i określoną ilością pokarmu. Absolutnie nie wolno było dawać dziecku jeść częściej. Karmienie na żądanie było jakimś kosmosem a w ogóle najlepiej karmić tylko butelką, a nie piersią. W końcu gdy się karmi piersią, traci się kontrolę nad tym ile dziecko zjadło.
  • Dziecko ma spać w swoim łóżeczku. To jest jego miejsce i najlepiej by było jakby całe swoje życie minimum do 18 roku życia tam spędziło. Dopuszczalne ewentualnie było zamknięcie w kojcu lub w chodziku. Wszystko oczywiście dla bezpieczeństwa dziecka, bo wolno puszczone mogłoby sobie zrobić krzywdę.
  • Dziecko absolutnie nie wolno nosić, bo wyrośnie z niego niedorozwinięta osoba. Najlepiej w ogóle dziecka nie dotykać. Nigdy!
  • Rozszerzanie diety? Najlepiej od razu i to z grubej rury! Niech zapchają się małe brzuszki i niech nie grymaszą rodzicom! Za chude dziecko? Należy zrobić wszystko, aby jadło więcej! Dziecko nie chce jeść wszystkiego? Postraszyć babą jagą!

I w takiej rzeczywistości wyrosłam. W zasadzie nie byłam sama, bo miliony innych ludzi w ten sposób było wychowywanych. A rodzice? W najlepszym wypadku trafiło im się książkowe dziecko, które się tych niedorzecznych wymogów słuchało. W gorszym wypadku dziecko nieustannie płakało, rodzice nie rozumieli dlaczego, byli oskarżani przez pediatrów, że nie nadają się na rodziców. Wszyscy byli nieszczęśliwi.

Jakiś czas temu na okoliczność zrzędzenia, że Młodszy to #HighNeedBaby (człowiekowi czasami zrobi się lepiej, jak sobie ponarzeka), moja mama wspomniała, że w zasadzie byłam taka sama. Szkoda, że wtedy nie wiedziała tego, co wiem ja.

Co na pewno ułatwiłoby jej opiekę nade mną?

  1. Dziecko najlepiej karmić piersią. Maluch powinien jeść na żądanie, czyli kiedy potrzebuje i ile potrzebuje. Każde dziecko jest inne. Niektóre mają małe żołądki, przez co trudniej im zjeść większą ilość pokarmu na raz, ale za to potrzebują jeść częściej.
  2. Dziecko się nie da przyzwyczaić do noszenia. Ono w momencie urodzenia się już było przyzwyczajone do noszenia! Są dzieci, które mają większą potrzebę bliskości. Lepiej się czują, gdy są blisko rodzica. Nie oznacza to, że wyrosną na niepotrafiących nic zrobić dorosłych. Dzieci, których potrzeba bliskości była zaspokajana, mają większe poczucie własnej wartości w życiu dorosłym.
  3. Da się pogodzić potrzeby wymagającego dziecka z potrzebami matki. Jest na to jeden niezawodny sposób – chusta. Jeżeli dziecko potrzebuje być blisko rodzica, wystarczy zamotać go do chusty. Dzięki temu dziecko jest zadowolone, a mama ma wolne ręce i może w tym czasie jeść/sprzątać/czytać książkę/pracować. Do końca a i tata może dziecko nosić w chuście. Wtedy to już w ogóle bajka!
  4. Nie należy zbytnio przejmować się kwestiami jedzenia. Dietę rozszerzamy po 6 miesiącu życia. Nie zwracamy pilnej uwagi na ilości zjadanego jedzonka. Nie wmuszamy w dziecko jedzenia, nie namawiamy do potraw, których jeść nie lubi. Wielu rodziców często skarży się, że ich dzieci mało jedzą, nie jedzą wszystkiego albo w ogóle jedzą tylko 3 potrawy na krzyż. Najczęściej jednak problem jedzenia jest problemem rodziców a nie dziecka. Napięta atmosfera przy obiedzie na pewno nie sprzyja maluchowi. Jeśli coś nas niepokoi, zróbmy badania i podchodźmy do kwestii jedzenia spokojnie.
  5. Najważniejsze w rodzicielstwie to kierowanie się instynktem. Pewnie zdecydowana większość rodziców, a zwłaszcza mam ten instynkt posiada. Wystarczy się w niego wsłuchać i wsłuchać się także w dziecko. Pediatrzy zmieniają zdanie co chwilę a duża ich część w ogóle nie aktualizuje swojej wiedzy. Nasz instynkt rodzicielski istniał od zarania dziejów i pomógł naszemu gatunkowi przetrwać i opanować ziemię. Użyjmy go!

Wiecie, ja do dzisiaj potrafię słyszeć od pediatrów: proszę dziecka nie nosić, młody waży za dużo/za mało, mleko z piersi po 1 roku życia dziecka to woda i inne farmazony. Mam tylko jedno ułatwienie, którego nie miała moja mama: lepszy dostęp do wiedzy. Ona tego nie miała. I szkoda, bo na pewno milej by wspominała pierwsze lata mojego życia 😉

Olga

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij. Będzie mi bardzo miło :-).

facebook-icontwitter-iconinstagram-icongoogle-plus-2-icon

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.