Strefa mamy

Sama chciałaś mieć dzieci, więc nie narzekaj!

Wiecie co? Tak się czasem zastanawiam, czy ludzie nie upadli na głowę. Niezrozumienie, brak empatii jest tak powszechne, że szlag mnie trafia. I potrafi do tego dochodzić nie tylko wśród znajomych, ale także wśród przyjaciół i w rodzinie.

Pewnie nie macie pojęcia, o czym ja tutaj bełkoczę, prawda? 😉

Już wyjaśniam.

Nie tak dawno na profilu Save the Magic Moments jego autorka podzieliła się informacją, dlaczego ostatnio mniej angażuje się w internety. Napisała, że ma dość, jest zmęczona, bo starsza córka nieustannie choruje, a młodsza nieustannie na niej wisi. Skąd ja to znam, prawda?

Ale najbardziej zdenerwowały mnie słowa:

 Durne teksty typu Sama chciałaś, tak to jest mieć dzieci, nie narzekaj. To ma mnie na nogi postawić? Serio?

Nie, nie zdenerwowałam się na autorkę. Absolutnie! Wkurzyłam się na ludzi, bo w moją stronę też takie teksty nierzadko leciały.

Magdę śledzę od dawna i uwielbiam ją czytać. Wiem, że jej starsza córka jest dość wymagająca i wygląda na to, że również zazdrosna o rodzeństwo. Wiem, że młodsza jest klasycznym przykładem dziecka wiszącego na mamie. Trochę jak mój #HNB Młodszy. Doskonale wiem, jak to jest być w domu z chorym starszakiem i maluchem, który od rana do nocy uczepiony jest mamy niczym koala eukaliptusa. Doskonale wiem, jak to jest nie wysypiać się od dłuższego czasu i nie móc spokojnie iść do toalety. Mnie też nie raz wyrwało się w rozmowie z bliskimi, że mam dość, że nie daję rady.

Co wtedy słyszałam?

Właśnie, że sama chciała mieć dzieci. Albo nie narzekaj, bo niektórzy nie mogą mieć dzieci. I inne tego typu kwiatki. Czy mi to pomagało? Nie! Wręcz przeciwnie. Po takich słowach miałam ochotę usiąść i płakać lub mordować. Wszystko zależne od aktualnego stanu niewyspania. Na szczęście zazwyczaj płacz powstrzymywałam a od mordowania odciągała mnie chyba tylko wizja dzieci wychowujących się bez matki, która skończyła w celi bez okien…

Trochę empatii nikomu nie zaszkodzi

Empatia to takie magiczne słowo, którego mało chyba kto zna. Sam mój M czasem ma z nim problem i jeszcze do niedawna nie rozumiał, dlaczego chodzę nieustannie zmęczona i niewyspana. Potem pojechałam na weekend w góry, a on został ze Smokiem i Młodszym. Od tego czasu zmienił podejście do kwestii mojego niewyspania ;-).

Ale właśnie ta empatia to duży problem dla wielu ludzi. Czy to tak ciężko jest spróbować wymyślić, co druga osoba czuje? Czy faktycznie uważacie, że nie przespanie ani jednej nocy od kilkunastu miesięcy, to nic takiego? Czy według Was matka nie ma możliwości odczuwać permanentny stres z powodu krzyczących, płaczących i często niezadowolonych dzieci?

Ja czasami aż się sobie dziwię, bo czasami po bardziej niż zazwyczaj nieprzespanej nocy, brakuje mi cierpliwości. To powoduje, że kolejne jojki Smoka i jednoczesny wrzask Młodszego, bo nie pozwalam mu zjadać kolejnego owada, wywołują u mnie irytacje podobną do  z wybuchu bomby atomowej.

Może te moje wszystkie doświadczenia powodują, że bez problemu potrafię postawić się na miejscu osoby zmęczonej dziećmi. I do głowy mi nie wpadnie, aby jej wypominać, że przecież sama chciała mieć dzieci.

Każdy ma prawo do zmęczenia

Nie jesteśmy robotami. Kawa na chwilę pomaga, ale nie powoduje, że nagle dostajemy energii z kosmosu starczającej na cały dzień. Matka tez czasami bywa zmęczona i do tego zmęczenia ma prawa. Czasami nawet trochę częściej. Co w tym złego, że jesteśmy zmęczone? Co w tym złego, że od czasu do czasu głośno swoje zmęczenie zamanifestujemy? Nie wiem, jak jest u Was, ale mi robi się lżej na sercu, gdy sobie powiem „mam dość, jestem zmęczona, potrzebuję kawy/pomocy/kilku godzin wolnego”. A powiedzenie „Nie narzekaj, sama chciałaś mieć dzieci” zdecydowanie nie pomaga.

Jeśli Ciebie też denerwują takie teksty z ust znajomych, przyjaciół, rodziny, puść w świat ten tekst lub sama na ten temat napisz parę słów a w mediach społecznościowych oznacz hashtagiem #nienarzekaj . Niech wszyscy się dowiedzą, że każda matka ma prawo być czasami zmęczona 😉

Olga

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij. Będzie mi bardzo miło :-).

facebook-icontwitter-iconinstagram-icongoogle-plus-2-icon

 

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.