Poronienia nawracające

Czy poronienia są rzadkością?

Jako całkiem młoda dziewczyna byłam przekonana, że poronienia zdarzają się bardzo rzadko. Wydawało mi się, że gdy zachodzi się w ciąże, to po 9 miesiącach rodzi się dziecko. Naturalna kolej rzeczy. Życie jednak pokazało mi tę inną stronę medalu. Do tego rozmawiając z koleżankami doszłam do wniosku, że poronienia może i nie są codziennością, ale są czymś normalnym i przytrafiają się wielu rodzinom.

Każdy wie, że statystyki nie zawsze bywają wiarygodne. Z resztą statystyki swoją stroną, a życie toczy się zupełnie swoim torem. Ale mnie osobiście statystyki uspokajają, a każda metoda uspokojenia jest dobra.

Więc co z tymi statystykami dotyczącymi poronień?

Około 50% ciąż kończy się zanim dojdzie do implantacji. Czyli dochodzi do zapłodnienia, ale zarodek nie zagnieżdża się w macicy i ulega poronieniu. Nie można łączyć tego z większym krwawieniem miesiączkowym. Nie powinno być żadnej różnicy, ponieważ zarodek się jeszcze nie zagnieździł. Nie będzie także widać ciąży na żadnym teście, nawet z krwi. Kobieta starająca się o dziecko weźmie taki cykl, za cykl w którym nie doszło do zapłodnienia.

Groźny jest także okres poimplantacyjny do końca 8 tygodnia ciąży. Wtedy odsetek poronień wynosi około 12-24 %. Czyli maksymalnie 1/4 ciąż ulega poronieniu w tym okresie.

Po 8 tygodniu ciąży i przy widocznej czynności serca płodu ryzyko poronienia spada do ok 2-3% i zmniejsza się do ok 1% po 23 tygodniu ciąży.

Z tych statystyk wynika, że okresem najbardziej narażonym na poronienie jest pierwszych 8 tygodni ciąży. To tylko ze statystyk, ponieważ mój doktor powtarza mi, że jak urodzę, to wtedy stwierdzi, że ciąża jest bezpieczna ;-).

A jaka jest najczęstsza przyczyna poronień? Tu Was nie zaskoczę (o ile czytaliście moje wcześniejsze teksty o poronieniach nawracających, powinniście już co nieco wiedzieć). 60% poronionych zarodków w pierwszym trymestrze ma aberrację chromosomową, czyli są wadliwe genetycznie (przy badaniach techniką mikromacierzy odsetek ten wynosi nawet 75%). To oznacza, że bez względu na to, jak kobieta by się starała uniknąć poronienia, i jakie leczenie by zastosowano, poronienia nie uniknie. Dodatkowe hormony, leżenie plackiem i wiele badań nic nie pomogą, gdy zarodek jest wadliwy genetycznie. A wadliwy jest głównie dlatego, że około 20-30% komórek jajowych i 6-8% plemników u zdrowych ludzi jest wadliwych. A to tylko u zdrowych ludzi, bo dochodzą do tego jeszcze czynniki zewnętrzne: środowisko w jakim żyjemy, jedzenie, tryb życia i może się okazać, że tych wadliwych komórek w naszym organizmie będzie więcej.

Drogie czytelniczki zapamiętajcie sobie jedną ważną rzecz. Poronienie w większości przypadków nie będzie spowodowane przez Was. Są oczywiście schorzenia, które także powodują poronienia, a które da się leczyć, jednak są one dość rzadkie. Główną przyczyną poronienia zostaje nieprawidłowy genetycznie zarodek. A to nie jest niczyja wina. kwestia loterii.

Tedi

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij. Będzie mi bardzo miło 🙂

facebook-iconinstagram-icontwitter-icongoogle-plus-2-icon

*Pisząc tekst pomagałam sobie książką „Poronienia nawracające” red. naukowej Jany Skrzypczak

 

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.