Kolejne poronienie i co dalej?
W Polsce przyjęło się, że trzecie poronienie dopiero daje podstawy do diagnozy poronień nawykowych. Dopiero wtedy większość lekarzy zaleca badania i zaczyna się zastanawiać, co z tym zrobić. Jedno poronienie to normalność, dwa przypadek, a trzy oznacza kłopoty.
Nie odpowiem Ci na pytanie, jak sobie z sytuacją radzić w sensie psychicznym. Sama mam wrażenie, że ledwo daję radę. Z resztą na to nie ma jednego lekarstwa. Każdy ze stratą dziecka radzi sobie w inny sposób. Przybliżę ci za to kilka ważnych pojęć, które powinnaś znać. Nie wszyscy lekarze są kompetentni i nie zawsze możemy dotrzeć do tych dobrych. Warto samemu wiedzieć, co robić.
Powodów poronienia jest kilka. Można je podzielić na te spowodowane wadą dziecka i te spowodowane wadą matki (czasem też ojca), która uniemożliwia rozwój zarodka. Są też jeszcze zakażenia (na przykład bakteryjne), które mogą spowodować śmierć lub uszkodzenie zarodka.
W pierwszej kolejności po poronieniu należy wykonać badania na różne bakterie, wirusy: toksoplazmoza, chlamydia, cytomegalia, HPV. Powodem poronienia może też być przebyta różyczka, czy świnka. Mimo wszystko nie jest to tragiczny scenariusz, bo bakterię czy wirusa można wyleczyć. Da się z tym walczyć, a nawet obecność jakiejś w organizmie nie oznacza, że się poroni.
Zespół antyfosfolipidowy
Kiedy wykluczymy infekcję, warto jest zrobić badania w kierunku diagnostyki zespołu antyfosfolipidowego. Nic ci nie mówi ta nazwa? To normalne, mi też nic nie mówiła. Czym jest zespół antyfosfolipidowy?
Zespół antyfosfolipidowy (zespół Hughesa) to schorzenie układowe tkanki łącznej. Związane jest ono z nieprawidłową odpowiedzią układu odpornościowego i wytworzeniem przeciwciał przeciwko strukturom własnych tkanek. Dochodzi wtedy do stanów zakrzepowych lub samoistnych poronień. *
Możesz całe życie nie wiedzieć, że coś takiego masz, bo normalnie nie musi dawać objawów, ale właśnie możesz mieć problem z donoszeniem ciąży. Na pewnym etapie dziecko zwyczajnie przestaje się rozwijać ze względu na niedostarczanie mu niezbędnych do życia substancji i umiera. Najczęściej roni się w pierwszym trymestrze, ale nie tylko. Zespół antyfosfolipidowy jest jednym z powodów stanu przedrzucawkowego i ciężkiej niewydolności łożyska w późniejszych etapach ciąży. Zespół antyfosfolipidowy jest powodem prawie 30% poronień nawykowych. Nie leczony zespół antyfosfolipidowy może prowadzić nawet do utraty około 90% ciąż **.
Jak stwierdzić?
Należy zrobić badania na przeciwciała antykardiolipidowe (IgG i IgM), antykoagulant toczniowy i przeciwciała przeciw ß2-glikoproteinie. Niestety wynik ujemny tych badań nie koniecznie musi oznaczać, że nie ma zespołu antyfosfolipidowego. To skomplikowana choroba, którą nie jest łatwo wykryć. Dodatni wynik powinno się potwierdzić po 12 tygodniach. **
Ciężko mi powiedzieć, kiedy należałoby wykonać badania, bo spotkałam się z opinią, ze najlepiej od razu po poronieniu i że należy odczekać co najmniej 12 tygodni. Nie zaszkodzi jednak zrobić badań od razu. Niestety nie są one w naszym kraju refundowane a prywatnie kosztują trochę ponad 300 zł.
Jak się leczyć?
Początkowo leczy się to zwykłą aspiryną (na przykład acardem, chociaż spotkałam się z opinią, że acard może powodować wady serca u dziecka). Należy brać przez prawie całą ciążę po jednej tabletce acardu codziennie. Nie wolno samemu zwiększać dawek (zbyt duża ilość leku może działać wręcz odwrotnie) i nie należy stosować go w trzecim trymestrze (a na pewno nie po 30 tygodniu ciąży). Stosowałam acard w mojej trzeciej ciąży. Jak widać Smok żyje i ma się dobrze. Niestety ta sama terapia nie zdała rezultatu przy następnej ciąży.
Oprócz acardu jest jeszcze heparyna niskocząsteczkowa, którą podaje się w cięższych przypadkach. Ma ona wady. W Polsce nierefundowana jest bardzo droga (około 300-400 zł na miesiąc). Refundację dostaje się tylko, jeśli zespół antyfosfolipidowy zostanie stwierdzony, a wiemy, że nie jest to proste. Do tego haparynę niskocząsteczkową można do organizmu dostarczać tylko dożylnie lub doskórnie. W praktyce oznacza to, że przez prawie całą ciążę wbijasz sobie strzykawkę w brzuch. Cukrzyk wzruszy ramionami, zdrowy człowiek złapie się za głowę. Ale co zrobić, gdy chce się mieć dziecko?
Zespół antyfosfolipidowy to też nie jest tragedia. Można z tym coś zrobić.Przynajmniej teoretycznie. Bo w praktyce może wyglądać to różnie.
Trombofilia wrodzona
Oprócz zespołu antyfosfolipidowego można także być obarczonym trombofilią wrodzoną. Prostym językiem jest to też zakrzepica, tyle że przekazywana w genach. Najczęstszą przyczyną jest czynnik V Leiden (około 5% ludzi rasy białej)***, ale nie jest jedyną. Aby stwierdzić trombofilię wrodzoną należy wykonać badanie na czynnik V Leiden i mutację 20210 G-A genu protrombiny (badania prywatnie kosztują około 400 zł). Te badania są podstawowe, ale można jeszcze zrobić kilka innych. Przy dodatnich wynikach prowadzenie ciąży polega także na podawaniu heparyny. Niestety według informacji mojego genetyka, trombofilia nie musi być powodem poronień i heparyna nie musi przed poronieniem uchronić. Problem jest cały czas tematem badań, więc pewnie jeszcze dużo ciekawych informacji dowiemy się w przyszłości.
Ważne jest, że sama wiedza o posiadaniu trombofilii jest potrzebna, ponieważ przy tej przypadłości nie należy brać hormonalnych leków antykoncepcyjnych. Zwiększone jest ryzyko zakrzepów i wszystkiego, co jest następstwem zakrzepów. Wiedząc wcześniej, łatwiej zapobiegać.
Inne wady genetyczne
Gorzej jeżeli przyczyną poronienia jest cięższa wada genetyczna, bo tak też się zdarza. Organizm jest niezdolny do rozrodu, bo na przykład produkuje wadliwe komórki rozrodcze lub genetycznie organizm jest zaprogramowany na pozbywanie się ciąż. Z tym nic się nie da zrobić. A przynajmniej nie przy dzisiejszym stanie wiedzy. Wszystko kręci się wokół aberracji chromosomowych, co jest sprawą niezwykle skomplikowaną. To akurat dotyka około 5% ludzi dotkniętych poronieniami nawykowymi. Nie tak dużo? Niby nie, ale przy większości poronieniach nawykowych nie da się stwierdzić, co jest przyczyną.
Same badania genetyczne (badanie cytogenetyczne) można wykonać prywatnie (około 400-500 zł za osobę, a przebadać trzeba kobietę i mężczyznę), lub na kasę chorych z tym że wtedy poczekamy sobie długo w kolejce (w Krakowie prawie rok).
*Według najnowszych badań około 60% poronionych zarodków w pierwszym trymestrze wykazuje aberracje chromosomowe (mówimy tutaj o zarodkach, które zostały przebadane).
Wszystkie badania w normie
Ale co trzeba robić, gdy wszystkie badania wyszły w normie, a mimo to poroniło się kilka razy? Przypadek? Nie wierzę w przypadki. Niestety dzisiejsza medycyna nie przynosi odpowiedzi na wszystkie pytania. Wielu par dotkniętych poronieniami nawykowymi nie da się zdiagnozować. Pozostaje wtedy tylko czekać na lepsze jutro.
*** medgen.pl
Wszelkie informacje zawarte w tekście powinny być skonsultowane z Twoim lekarzem przed podjęciem jakichkolwiek działań.
Tedi
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij 🙂