Język węgierski po mojemu
Ostatnio trafiłam do Klubu Polki na Obczyźnie. Z tej to okazji wzięłam udział w Projekcie Językowym jako chyba ostatnia z klubowiczek (w końcu już mamy koniec marca!).
Nie jestem specjalistą od języka węgierskiego. Sama go za dobrze nie znam. Potrafię się porozumieć w wielu sytuacjach, ale o filozofii nie pogadam. Przez telefon też bywa ciężko.
Język węgierski wcale nie jest trudny. Polski jest trudniejszy a jakoś żeśmy się go nauczyli. Chociaż ponoć jest tylko kilka osób w Polsce, co potrafią bez błędów posługiwać się językiem polski. Kłócić się z tym nie będę, bo sama mam czasami problemy z odmianą. Jedno jest pewne, prościej Polakowi nauczyć się języka węgierskiego niż Węgrowi polskiego.
Nie zamierzam rozpisywać się tutaj jak językoznawca, bo nim nie jestem. Ogólne wiadomości o języku węgierskim można w końcu znaleźć na wikipedii. Ważną informacją jednak jest, że język węgierski posiada około 70% obcych słów. O ile dobrze pamiętam to jest to największa ilość obcojęzycznych słów w języku w Europie. Niestety nie do końca nam to pomoże, bo dużo naleciałości ma na przykład z tureckiego czy irańskiego. Za to od Słowian Węgrzy wzięli przede wszystkim słowa związane z rolnictwem. I tak mamy talicska (taczki), czy gereblye (grabie). Jeśli więc masz zamiar z Węgrem dyskutować o uprawie pomidorów, po słowiańsku się dogadasz. Żartuję. Z Węgrami nie da się dogadać, gdy się nie zna ich języka. To jest chyba największa bolączka wszystkich turystów odwiedzających madziarski kraj (bo trzeba przypomnieć, że Węgrzy to Madziarzy). Wielu tubylców nie zna języków obcych. W stolicy to nie jest dużym problemem. Zawsze się dorwie kogoś, kto mówi po angielsku/niemiecku. Gorzej jest na prowincji. Tam czasami nawet młodzi ludzie nie znają języków obcych.
Co jest trudnego w języku węgierskim? Wszystko i nic. Wymowa wcale nie jest taka tragiczna. Większy problem sprawia mi czasami język angielski, czy nawet czeski. W języku węgierskim znajdziemy strasznie długaśne słowa poskładane z kilku mniejszych. Zupełnie jak w języku niemieckim. Najdłuższe węgierskie słowo to „megszentségteleníthetetlenségeskedéseitekért”, ale nie bójcie się, nikt go normalnie nie używa J. Szyk zdania jest dla nas (posługujących się językiem polskim) dziwny. Czasownik na końcu zdania nie jest prostą sprawą. Do tego dochodzi pomysł, aby przyimek został dołączony na koniec rzeczownika. To ostatnie przyprawia o niezły ból głowy. Ale da się tego nauczyć i nie jest to aż takie trudne.
Generalnie w języku węgierskim jest jak w innych językach. Na początku nauki kompletnie nie wiemy czym to jeść. Potem popadamy w euforię, jakie to jest banalne, proste itd. Aby pod koniec tej drogi stwierdzić, że tego się nigdy nie da nauczyć…
A na zakończenie mojego wywodu będzie mała ciekawostka. Węgrzy mieli swoje pismo runiczne (rovásírás).