Jak zacząć przygodę z chustą?
Często pytacie mnie, jak się zabrać za chustonoszenie, od czego zacząć i czy faktycznie to taka fajna rzecz. Stąd powstał ten wpis, aby tak trochę zbiorczo odpowiedzieć na te wszystkie pytania.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tekstów na temat noszenia w chuście napisano już bardzo dużo, ale jednak ciągle mnie o to pytacie, więc sama postanowiłam co nieco nastukać na ten temat.
Po co mi chustowanie?
To kluczowe pytanie, ponieważ chustowanie nie musi być dla każdego. Sama przy Smoku tego zupełnie nie potrzebowałam. Tak mówiłam jeszcze dwa lata temu, ale teraz jakbym się mogła cofnąć do tego czasu, chyba bym Smoka do chusty wsadziła. Ale nie o tym ten wpis ;-).
Najczęściej chustować zaczyna się, gdy pojawia się drugie lub kolejne dziecko. Przyczyna jest prosta: opieka nad starszym dzieckiem (zwłaszcza, gdy ma tak 2-3 lata) wymaga wolnych rąk, a nie zawsze możemy sobie na wolne ręce przy noworodku i niemowlaku poradzić.
Chusta pojawia się także w domach, w których maluszek jest bardziej wymagającą wersją dziecka (czyt. High Need Baby). W pewnym momencie konieczność zrobienia czegokolwiek w domu, wyjścia na spacer lub zakupy czy choćby napicia się kawy zmusza do sięgnięcia po chustę.
Również bardziej aktywni fizycznie rodzice lubią chustować, ponieważ taka chusta umożliwia na przykłąd wędrówki po górach, czy spacery w trudniejszym terenie.
Jak już wspomniałam Smoka nie chustowałam, ale chustę kupiłam będąc w ciąży z Młodszym. Wtedy stwierdziłam, że będę potrzebować wolnych rąk do opieki nad Smokiem i na spacery. W efekcie się okazało, że Młodszy był niemowlęciem nieodkładalnym i chusta ratowała nam tyłki i kręgosłupy.
Od jakiej chusty zacząć?
Każdy doradca chustowy (od razu zaznaczam, że ja jeszcze doradcą nie jestem) na to pytanie odpowiada: zacznij od zwykłego pasiaka, bo łatwiej się na nim nauczyć wiązać. No dobra, może nie każdy doradca tak powie, ale ci z którymi ja rozmawiałam tak mówili ;-). I to jest dobry początek, ale szybko uznacie, że pasiak to jednak nie jest wszystko. Pamiętam, gdy pierwszy raz zamotałam Młodszego w chustę o splocie żakardowym. Bajka! I okazało się, że z takim typem chust lubię się najbardziej, a fakt że mają takie same krawędzie, zupełnie mi nie przeszkadzał.
Pasiak to dobra sprawa, ale ja myślę, że lepiej na początek sobie ten pasiak pożyczyć od kogoś, a gdy umiejętności będą na lepszym poziomie, kupić sobie coś lepszego.
U nas koło 5 miesiąca życia Młodszego pasiak już się nie sprawdzał. Niestety maluch był już dość ciężki i pasiak niestety nie do końca spełniał swoją rolę (tu polecam Wam poczytać też o gramaturze i nośności chust)
Chusta wiązana, chusta kółkowa a może od razu nosidło?
Jest pewna sprawa, o której chciałam szczególnie napisać z racji mojego zamieszkania. W Polsce najczęściej można spotkać rodziców świadomych, którzy dzieci niesiedzące noszą w chustach a siedzące dopiero wsadzają do nosideł, lub rodziców nieświadomych, którzy jak już noszą to noszą w wisiadłach (bez względu na wiek dziecka). U mnie jeszcze spotkać można ludzi, którzy są świadomi, chustują, ale niesiedzące dzieci pakują do nosideł ergonomicznych. Najczęściej są to Manduca (dla siedzącego dziecka bardzo dobre nosidło) lub nosidła w typie Mei Tai.
Dlaczego?
Istnieje przekonanie, że Mei Tai to jak chusta, ale szybciej się zakłada, więc można nosić w nim nawet noworodki. A Manduca ma przecież wkładkę dla noworodka. Skoro producent pozwala, to czemu nie?
Otóż żadne nosidło nie jest dobre dla dziecka, które nie potrafi siedzieć!
W nosidle dziecko siedzi a nie jest opatulone chustą. W chuście kręgosłup dziecka nie jest obciążony, w nosidle już tak, bo dziecko siedzi. To może spowodować ogromne problemy z kręgosłupem za kilka, kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat. Warto się nad tym zastanowić.
A czy chustę kółkową można stosować przy noworodku? Można. Sama spotkałam się ze stwierdzeniem, że chusta kółkowa jest tylko dla chodzących dzieci, bo te mniejsze z niej wypadną. Nie jest to prawda. Prawidłowo zawiązana chusta kółkowa podtrzymuje dziecko tak, że to nie wypadnie. Chusta kółkowa to ciekawe rozwiązanie dla kogoś, kto potrzebuje przenosić dziecko z domu do auta, z auta do przedszkola, iść na szybkie zakupy itd. Szybko się wiąże, ale znowu zwłaszcza przy większym dziecku trudno jest w niej dłużej chodzić.
Czy warto chustować?
Oczywiście, że tak! Chustowanie daje dużo korzyści i rodzicom i dziecku. Uwalnia ręce, przywraca mobilność rodzica, daje poczucie bliskości i wiele innych. Ja sama uwielbiałam chustować Młodszego i w sumie nadal czasami się nosimy (w chuście i nosidle), chociaż myślę, że niedługo ten etap będzie już za nami.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat chust, zapraszam Was do:
Zdj. Daria Olzacka
Olga
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij. Będzie mi bardzo miło :-).