Strefa mamy

Gdy dziecko faworyzuje jednego z rodziców

U nas w domu zawsze razem zajmowaliśmy się Smokiem. Oczywiście, że ja robiłam przy nim więcej, bo na macierzyńskim spędzałam w domu więcej czasu, niż M. Jednak, gdy M był w domu, zawsze bardzo mi pomagał. Bywały nawet momenty, gdy zostawał z młodym na cały weekend, a ja w tym czasie mogłam pojechać i pozałatwiać swoje sprawy w spokoju. Nigdy nie było z tym problemów. Smok nigdy nie miał nic przeciwko swojemu ojcu.

Do czasu.

Wszystko zmieniło się gdy poszłam do pracy. Coś się w młodym zmieniło. Nagle poczuł się zagrożony, bo nie miał mamy na co dzień przy sobie. Nagle jedyną osobą, która mogła przy nim zrobić cokolwiek byłam ja. Oczywiście szybko stało się to dla mnie męczące.

Gdy przychodziła infekcja, tylko ja mogłam do niego w nocy podejść. W rezultacie nie spałam. W normalne dni sytuacja była identyczna. Gdy tylko M próbował do Smoka podejść w nocy, ten dostawał histerii (Smok a nie M). Dokładnie to samo dotyczyło wszystkich pielęgnacyjnych spraw w ciągu dnia. Umyć mogłam młodego tylko ja. Ubrać, rozebrać, przebrać, nakarmić, podać jedzenie, usiąść przy stole obok itd… Czekałam tydzień, miesiąc, dwa i nic się nie zmieniało, a poziom mojej frustracji sięgnął zenitu.

Zaczęły się kłótnie. Byłam zmęczona i przez to zmęczenie i bezsilność wyżywałam się oczywiście na własnej rodzinie. Ponoć człowiek  z niedostatkiem snu bywa wredny. Ja byłam wredna cały czas.

Na szczęście w porę poszłam po rozum do głowy.

Z dziećmi to już tak jest, że im bardziej się spinasz i im bardziej się denerwujesz, tym coraz gorzej wszystko idzie. W wychowywaniu trzeba przede wszystkim zachować spokój. Żadne krzyki, groźby czy (o zgrozo) bicie nie rozwiązały nigdy żadnych problemów. Dziecko ma swój rozum i jeśli mu coś dobrze wytłumaczyć w bezpiecznej atmosferze to ono to zrozumie.

Dlatego przestałam krzyczeć. Przestałam mieć wyrzuty do męża, syna i całego świata. Pogodziłam się z sytuacją. Uznałam, że są na świecie gorsze rzeczy niż niewyspanie. Zaczęłam w nocy wstawać do syna z uśmiecham na twarzy a nie z miną „znowu pobudka”. Zaczęłam cieszyć się z tych wszystkich czynności wykonywanych wspólnie. Zaczęłam odczuwać przyjemność ze wspólnego zasypiania, ze wspólnego bycia.

Po pewnym czasie zostałam mile zaskoczona. Mój synek poprosił tatę, aby z nim położył się spać. Gdy to usłyszałam, zrozumiałam, że warto było być zmęczonym, ale zadowolonym. Spokój i poczucie bezpieczeństwa jest w stanie góry przenosić.

Tedi

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij 🙂

facebook-icontwitter-iconinstagram-icongoogle-plus-2-icon

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.