Edukacja domowa

Edukacja domowa – czy pół roku w ED coś dla nas zmieniło?

Jakiś czas temu porzuciłam tego bloga, ale jakoś tak nie miałam serca go całkiem usunąć. I wreszcie dojrzałam, aby tu wrócić i zacząć bloga prowadzić na nowo. W trochę zmienionej formie. Możecie się więc spodziewać zmian. Ale póki nie znajdę na to czasu, chciałam Wam napisać, jakie zmiany wprowadziliśmy pół roku temu w naszym domu i jak się to u nas sprawdza. Mianowicie przeszliśmy na edukację domową.

Dlaczego zdecydowaliśmy się na edukację domową

Przede wszystkim od razu Wam napiszę, że edukacja domowa zawsze była czymś, co mi się podobało. Jednak ze względu nasz tryb życia, bliskość szkoły, dobre opinie o niej i kolegów Młodego, nawet nie braliśmy edukacji domowej pod uwagę.

Dużo się zmieniło, gdy Młody faktycznie poszedł do szkoły, przyszła pandemia i wszystko szlag trafił.

Szybko okazało się, że nasze dziecko nie nadaje się do systemu, a raczej to system nie nadaje się do niego. Młody jest bardzo inteligentnym dzieckiem, które uwielbia zdobywać wiedzę, zwiedzać, uczyć się nowych rzeczy. Jednak trzeba mieć do niego odpowiednie podejście. Powiedzenie mu, że „coś mu nie idzie” lub „czegoś nie umie/nie potrafi” działa na niego, jak płachta na byka i Młody zamyka się w sobie.

Efektem tego był ogromny problem w połowie drugiej klasy, bo okazało się, że nauczyciele nie nauczyli go niczego. Dosłownie. W to wszystko wpleciona została pandemia, lekcje online (które Młodemu absolutnie nie służyły, przy totalnym niezrozumieniu ze strony nauczycieli), zamykanie, otwieranie, zamykanie i otwieranie szkół. Na koniec czeski rząd stwierdził, że dzieci w szkołach będą nieustannie testowane i będą miały nakaz używania maseczek. W różnych szkołach, różnie to wygląda. W naszej niestety nie wyglądało to fajnie. Miałam dość niepewności, męczenie dziecka i tego, że szkoła naprawdę niczego go nie uczyła…

Złożyłam papiery i w zasadzie od zeszłej wiosny jesteśmy na ED (chociaż formalnie od września).

Nasz plan

Przede wszystkim postawiłam bardzo na samodzielne uczenie się Młodego. Jasne, z niektórymi rzeczami z nim siedzę, ale nie jest tego dużo. Najczęściej odnosi się to do sprawdzania, błędów, których robi naprawdę niewiele. Uczymy się przed południem. Ja wtedy siedzę i pracuję na komputerze, Młody robi swoje rzeczy. Jasne, że nie uczymy się każdego dnia. Bywa, że nie uczymy się, bo mamy jakąś wycieczkę, coś innego robimy. Ale generalnie od poniedziałku do piątku godziny przedpołudniowe są zarezerwowane na naukę. Z resztą Młody jest trochę jak ja.  Najlepiej mu wychodzi nauka w porannych godzinach.

Używamy części podręczników ze szkoły, świerszczyków, książek i materiałów, które gdzieś tam ktoś poleca na grupach dla rodziców dzieci w ED. No i oczywiście Młody czyta ogromną ilość książek. Pochłania je z prędkością światła niemalże.

Do tego dochodzą raz w tygodniu lekcje fizyki/chemii/elektryki z dziadkiem (niby nie programowo, bo Młody jest w trzeciej klasie, ale jest to coś, co go interesuje) i lekcje czeskiego z babcią.

Raz w tygodniu staram się też znaleźć czas na eksperymenty. Te robimy zazwyczaj wtedy, gdy i Młodszy jest w domu (chodzi do przedszkola w godzinach przedpołudniowych). W eksperymentach pomagają mi zestawy małych chemików, książka „Jest Chemia” i oczywiście internet ;-).

Są również zajęcia pozalekcyjne w formie różnego rodzaju kółek: Młody chodzi do stacji przyrodniczej, do szkoły muzycznej i od przyszłego tygodnia na basen.

Jakie widzę zmiany

Po pół roku widzę ogromne zmiany, zarówno w postępach w nauce, jak i w zachowaniu. Przede wszystkim Młody stał się spokojniejszy. Nie trzeba z nim walczyć o odrobienie zadań. Siada do nauki znacznie chętniej i z większym uśmiechem. A to jest jednak ważne.

Duże postępy zrobił w przedmiotach, w których był słaby. Wcześniej z matematyką był problem. Młody nie chciał robić zadań, nie chciał się uczyć. Na dzień dzisiejszy chętnie siada do matematyki. Bez problemu rozwiązuje zadania. Opanował tabliczkę mnożenia w bardzo dobrym stopniu. Geometria także idzie mu super. Przypadek? Nie sądzę. Wystarczyło tylko dziecko tylko do tego zachęcić.

Tak samo duże postępy zrobił w pisaniu (o problemach z pisaniem jeszcze Wam trochę więcej napiszę, bo to co przeszliśmy, było katorgą dosłownie). Pamiętam, jak na wiosnę tego roku byliśmy na testach w poradni psychologiczno-pedagogicznej (w Czechach nadal są wymagane). Już wtedy pani pedagog mówiła, że ilość błędów, jakie robi, odpowiada rocznikowi. Więc super. Teraz robi znacznie mniej błędów. Opanował też kilka zasad ortograficznych i umie ich używać. Co ważne, robi to w obu językach, więc dodatkowy plus.

Biorąc pod uwagę, że materiał do klasy trzeciej nas trochę nudzi, Młody uczy się też innych rzeczy. Aktualnie z chemii, biologii czy fizyki opanował materiał w zasadzie z całej podstawówki. Nie wiem, co będziemy robili w kolejnych latach. Pewnie szlifowali umiejętności 😉

 

Edukacja domowa fajna jest

Na pewno jeszcze nie raz będę pisała o edukacji domowej. Pokażę Wam też książki, z których korzystamy i które nam się podobają oraz prace/projekty, które wykonujemy. Mam nadzieję, że będzie to dla Was pewna inspiracja 🙂

Olga

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.