Festiwal prosięcia (mangalica fesztival)
Dzisiaj będzie trochę o węgierskiej świni, która nazywa się mangalica. To jest takie bardzo wdzięczne, włochate prosie, które właśnie słynie na Węgrzech z bardzo dobrego mięsa. Można więc powiedzieć, że Węgrzy mają swojego psa (puli), krowę (szürke marha) i swoją świnię (mangalica).
Krową i psem zajmiemy się innym razem (krowa też ma swój festiwal, na psi jeszcze nie trafiłam).
A to są właśnie wspomniane świnki (oczywiście mają one kilka odmian):
Jest też i mama z maleństwami:
Świnki można było zobaczyć na festiwalu, który odbył się dzisiaj (mangalica fesztivál). Dzielnie mimo niewielkiej mżawki poszliśmy na plac wolności (Szabadság tér). Na szczęście bardzo szybko wyszło nawet słoneczko, ptaszki zaczęły ćwierkać i zrobiło się całkiem przyjemnie.
Oczywiście na festiwalu można było kupić mnóstwo tradycyjnych (i nie) ździorbów.
Były też różne serki. Ja kupiłam sobie oscypka i nawet się okazało, że sprzedawca znał odrobinę języka polskiego (bo kto na Węgrzech nie zna kilku słów po polsku?).
Były też oczywiście kiełbasy i mięsiwa między innymi z mangalicy.
Festiwal odbywa się co roku w okolicach początków lutego. Jest muzyka, jedzenie, grzane wino i palinka.