Dlaczego karmienie piersią jest takie trudne?
Zadałam sobie to pytanie kilka dni po urodzeniu Smoka, gdy ze łzami w oczach próbowałam zmusić go do jedzenia, jak inne noworodki. Bezskutecznie. Smok odmawiał współpracy. Ewidentnie nie przypadły mu do gustu moje piersi, a ja nie umiałam go do nich przekonać. Co poszło nie tak? Dlaczego to wszystko było takie trudne? Dlaczego jeszcze przez długie miesiące biłam się z myślami, że jestem najgorszą matką na świecie, bo nie potrafiłam nakarmić własnego dziecka?
Gdy myślałam o dziecku, oczywistością dla mnie było, że będę je karmiła piersią. Takie mleko jest najlepsze, najzdrowsze i przede wszystkim najtańsze. Nawet czasami śniło mi się, że karmię słodkie niemowlę. Całkowita sielanka. Marzenia jednak zdecydowanie odbiegały od rzeczywistości. Mimo wiedzy teoretycznej (bo o karmieniu piersią sporo czytałam będąc w ciąży), nie potrafiłam nakarmić własnego dziecka po porodzie. Dlaczego tak się stało?
- Rodziłam ze znieczuleniem przez co dziecko było bardziej ospałe i samo z siebie jeść nie chciało. Smok przez pierwsze 2 dni swojego życia tylko spał. Jak więc miałam nauczyć się przystawiać go do piersi, gdy on te piersi miał w głębokim poważaniu?
- Smok nie spędził ze mną całych 2 pierwszych godzin po urodzeniu. Specjaliści od laktacji uważają, że to bardzo ważne i coś w tym jest. Smoka zabrano mi do zmierzenia, zbadania, umycia i ubrania. Dopiero potem go dostałam już w beciku. Bez sensu zupełnie. Z Młodszym już na to nie pozwoliłam i tuliliśmy się do siebie przez te pierwsze dwie godziny.
- W szpitalu, w którym rodziłam nie otrzymałam żadnego wsparcia. To bardzo ważne, ponieważ kobieta, która rodzi (zwłaszcza pierwsze dziecko), nie ma pojęcia o tym, jak się karmi. Zwłaszcza ja nie miałam pojęcia, bo akurat w rodzinie nie było żadnych małych, karmionych piersią dzieciaczków. Potrzebowałam pomocy, porady, których nikt nie chciał mi udzielić.
Trzy rzeczy, które znacznie wpłynęły na początek mojego macierzyństwa a także na zdrowie mojego pierworodnego syna. A przecież dało się tego uniknąć. Z Młodszym było już zupełnie inaczej. Sama przed porodem zdecydowałam, że nie chcę znieczulenia (chociaż w końcowej fazie błagałam, aby mnie dobili). Przez dwie godziny po porodzie nikt nas nie ruszał. Leżeliśmy sobie z maluchem razem i nikt nie nalegał na mierzenie czy mycie. Byliśmy sobie wtedy we trójkę (tak, M też tam był) i było nam tak dobrze. Przez te trzy dni, które spędziłam w szpitalu, zawsze mogłam liczyć na pomoc personelu. Także w tej kluczowej sprawie, jaką jest karmienie piersią.
Dlaczego karmienie piersią jest teraz takie trudne?
Kiedyś nie było takich problemów. Kiedyś kobiety po prostu karmiły piersią. Nie, nie prawda. Tak samo musiały się tego nauczyć. Tak samo miały problemy z zastojami, z popękanymi brodawkami. Różnica polega na tym, że miały przy sobie swoje matki, babki, ciotki i siostry, które wszystkie wcześniej karmiły piersią i wiedziały już, jak to robić.
A teraz? Nie żyjemy ze swoimi rodzinami. Rodziny nie chcą się wtrącać a sami młodzi rodzice nie chcą o pomoc prosić. Z resztą nasze matki często już piersią nie karmiły, albo karmiły bardzo krótko. Taka była moda, żeby dzieci chować na sztucznym pokarmie. Jak więc miałyby wspomóc radą, skoro same nie karmiły piersią?
Tymczasem my się na to nie musimy godzić. Możemy walczyć. Możemy pomagać sobie nawzajem. Wspierać się. Karmienie piersią jest najlepszą metodą karmienia niemowląt. Tylko trzeba się najpierw tego nauczyć.
Tedi
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij. Będzie mi bardzo miło :-).