Strefa mamy

10 rzeczy, które zrobię, gdy przestanę karmić piersią

Tak! Udało się! Młodszy ma już prawie 7 miesięcy, a ja karmię go swoją własną piersią. Nie cudzą. Nie butelką. Nie mlekiem modyfikowanym. Jeżeli czytaliście mnie już wcześniej, dobrze wiecie, jak bardzo karmienie piersią było dla mnie ważne i jak bardzo się tego bałam. Mimo znowu nie bezproblemowego początku, udało mi się nie podać Młodszemu mleka modyfikowanego. W zasadzie to on nawet butelkę nie bardzo chce. Ostatnio podana posłużyła mu za gryzak…

Takie mi się dziecko wychowało w 100 % piersiowe. I jeśli czytacie mnie przynajmniej od jakiś 6 miesięcy, wiecie dobrze, że posiadanie takiego dziecka nie jest dla mnie łatwe.

Dlaczego?
  • Młodszy je częściej niż ustawa i poradniki w typie Tracy Hogg przewidują. Dwie godziny bez mleka teraz to dla niego dużo a ja i tak się cieszę, bo bywało, że wisiał na mnie przez cały dzień.
  • Młodszy w zasadzie jest do mnie przyklejony. Ruszyć się bez niego z domu nie mogę na dłuższą wyprawę niż po Smoka do przedszkola i z powrotem. Chyba, że wymyślę jakiś sposób, aby mój biust zostawić przy dziecku. Butelki nie wchodzą w grę. Już próbowaliśmy.
  • Młodszy budzi się w nocy częściej niż bym tego chciała. Przydałoby mi się wyspać a na razie na to się nie zapowiada. Już nawet nie liczę ile razy w ciągu nocy Młodszy się budzi. Zmęczyłabym się od samego liczenia.

Planuję skończyć karmić za jakiś czas. Nie wiem kiedy to nastąpi. Może dziecko zdecyduje za mnie szybciej. Zobaczymy. Na pewno będę karmić tak długo, jak dam radę i Młodszy będzie chciał. A coś mi się wydaje, że mój mały mlekopij szybko z piersi nie zrezygnuje.

Za to już w duchu planuję, co zrobię, gdy już karmić piersią przestanę:

  1. Wynajmę sobie pokój w hotelu na jedną noc i… pójdę spać. Kto ma małe dzieci, dobrze wie, że sen jest limitowany bardzo boleśnie. Chciałabym spędzić jedną noc sama ze sobą. Bez dzieci w łóżku. Bez nocnych pobudek i słodkich obudzonych oczów o 6 rano. Chciałabym się wyspać. Tak też zrobię, nawet jeżeli ten hotel miałby znajdować się dwie ulice dalej.
  2. Wezmę Smoka i pojadę z nim na weekendową wycieczkę. Uwielbiam spędzać czas ze Smokiem i uwielbiam z nim robić wycieczki. Marzy mi się chociaż jedna wycieczka, na którą pojedziemy sami. nawet w pobliskie góry. Myślę, że Smokowi też przydałby się wyjazd z mamą.
  3. Założę normalny biustonosz. Bez odpinanych miseczek, które czasami zapomnę zapiąć.
  4. Założę na siebie sukienkę, w której absolutnie nie da się karmić.
  5. Wyrzucę wszystkie niepotrzebne i średnio ładne bluzki, które trzymam tylko dlatego, że wygodnie się w nich karmi.
  6. Pójdę spać bez biustonosza, albo w ogóle bez niczego (o ile będzie lato). I nie będę musiała potem zmieniać zalanej mlekiem pościeli.
  7. Pojadę gdzieś sama. Na przykład na blogową konferencję. Gdzieś, gdzie będę mogła pojechać pociągiem, bez dzieci, męża i całego tego majdanu. Pojadę sama, wezmę sobie książkę i będę się rozkoszować czytaniem tej książki w pociągu. Albo będę obserwować jakąś inną mamę z dzieckiem i cieszyć się, że moje zostały w domu ;-).
  8. Wyrzucę poduchę do karmienia. A nie, nie zrobię tego. W końcu poducha często służy Smokowi za wędkę.
  9. Wreszcie napiję się dobrego wina. Przy karmieniu Młodszego po prostu się nie da. Za często je i zbyt nieregularnie. Wolę nie ryzykować i nie piję alkoholu. Ale, jak przestanę karmić, z chęcią napiję się lampki ulubionego wina :-).
  10.  Napiszę post pod tytułem: „Jak odstawić dziecko od piersi i nie zwariować” 😉

No dobrze, ale tak właściwie dlaczego ja karmię piersią, skoro tak narzekam?

Bo zalety karmienia piersią znacznie przewyższają, wszystkie tego wady. Przede wszystkim dla dziecka mleko matki to samo zdrowie. Młodszy ma podejrzenia astmy. Są ewidentne problemy z alergią i z oskrzelami. Nie chcę wiedzieć, jakby to wyglądało, gdyby Młodszy był karmiony mlekiem modyfikowanym. O zdrowotnych zaletach mleka matki nie trzeba dyskutować. Są niepodważalne. Mimo wszystko karmienie piersią jest wygodne. Nic nie muszę brać ze sobą, bo wszystko mam pod ręką. Młodszy może zjeść, kiedy chce. Nic nie muszę podgrzewać, wyparzać, myć i mieszać. A wszystko to przeżyłam ze Smokiem, więc wiem, o czym mówię.

Poza tym karmi się piersią tylko raz. Zakończonej laktacji już nie da się przywrócić. Wiem, że pewnie więcej dzieci już mieć nie będziemy, więc to moje ostatnie chwile, gdy karmię swoje własne dziecko. Te kilka, czy kilkanaście miesięcy to w końcu tylko krótka chwila.

A Młodszy rekompensuje mi wszelkie niedogodności takim uśmiechem, że nie wyobrażam sobie go teraz odstawić, więc karmimy się dalej :-).

Tedi

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij. Będzie mi bardzo miło :-).

facebook-icontwitter-iconinstagram-icongoogle-plus-2-icon

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.