Strefa mamy

Wychowaj dziecko w zgodzie z naturą!

Smok siedział właśnie przy stole i zajadał jogurt, gdy usłyszałam:

Smok: Mamo, przepoławianie to jest taki rodzaj śmierci.

Zdębiałam i zaczęłam się zastanawiać, czy ja dobrze słyszę.

Ja: Słucham?

Smok: No przepoławianie to jest taki rodzaj śmierci.

Ja: A kto mógłby chcieć kogoś przepołowić?

Smok: Asia w szkółce (przedszkolu) przepoławiała patykiem robaczki.

(i wszystko jasne)

Ja: Słoneczko, nie należy przepoławiać robaczków, ani innych stworzeń, bo one też żyją, czują i chcą żyć a nie umierać.

Smok: Ojejku! To ja następnym razem powiem Asi żeby tak nie robiła.

Razem z M jesteśmy w pewnym sensie ludźmi lasu. Zamiast do pięciogwiazdkowych hoteli wolimy na urlop pojechać do lasu. Morze też lubimy, ale takie bardziej dzikie i naturalne, a nie plaże pełne plażowiczów. I tak sobie do tego lasu chodzimy tak często jak się da i oczywiście Smoka ze sobą zabieramy i pokazujemy mu ten las dokładnie. Dwuletni Smok jeździł już z nami na grzyby i praktycznie bezbłędnie rozróżniał te jadalne od niejadalnych. Przy tym doskonale wiedział, że dopóki nie pokaże grzyba komuś dorosłemu nie może sam go dotykać (na wszelki wypadek jakby był jednak trujący).

Uczymy go szacunku do przyrody, zarówno do roślin, jak i do zwierząt. Nawet tych najmniejszych. Smok wie, że grzybów i roślin nie należy deptać ani niszczyć. Smok wie, że każdy owad też czuje i nie należy robić mu krzywdy (o ile to nie jest gryzący cię komar lub kleszcz). Dla Smoka nawet te wszystkie robaczki nie są anonimowe, ponieważ uczymy go ich nazewnictwa (jak czegoś nie wiemy, zawsze jest internet!). Dzięki temu Smok zna nazwy, jakich większość jego rówieśników nie zna.

Uczymy się także o gatunkach roślin. Pokazujemy małemu różne nasiona. Opowiadamy skąd się biorą drzewa. Obserwujemy, jak drzewo wiosną wypuszcza listki, potem kwitnie, ma owoce a jesienią liście opadają.

Opowiadamy także o cyklu życiowym różnych zwierząt a zwłaszcza gadów, płazów czy właśnie owadów. W zeszłym roku w domu mieliśmy w akwarium gąsienicę, która po kilku dniach jedzenia listków (uzbieranych wcześniej przez Smoka) zamieniła się w kokon, a potem z tego kokona wyszedł piękny motyl. Smok był zachwycony. Nie ma lepszej metody uczenia się niż obserwacja.

Nie jesteśmy biologami, czy zoologami, ani niczym w tym stylu. Często zdarza mi się nie wiedzieć, jak się nazywa jakieś drzewo czy żuk, którego akurat obserwujemy. Wtedy zawsze zapamiętujemy charakterystyczne cechy lub robimy zdjęcie i potem w zaciszu domowym sprawdzamy w internecie. Dzięki temu nie tylko Smok się uczy, ale też jego rodzice ;-). Nigdy nie jest się za starym na naukę. 

Niestety w takim wychowywaniu czuję się trochę osamotniona. Jeszcze, gdy Smok nie chodził do przedszkola, często spotykał się z innymi dziećmi w parkach i na placach zabaw (tak, nie tylko do lasu chodzimy z dzieciakami 😉 ). Często maluch próbował jakiemuś koledze, czy koleżance pokazać ciekawego robaczka, czy grzyba. Zawsze kończyło się to tragicznie dla tego robaczka, czy grzyba, ponieważ dziecko bez zastanowienia zaczynało deptać ów cud przyrody. Smok oczywiście wtedy wpadał w płacz. A jednak nie ja jestem od uczenia cudzych dzieci, że nie należy robić krzywdy innym stworzeniom…

Jak, więc, jest? Dlaczego rodzice nie uczą swoich dzieci szacunku do przyrody? Może sami jej nie mają?

Tedi

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij. Będzie mi bardzo miło :-).

facebook-icontwitter-iconinstagram-icongoogle-plus-2-icon

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.