Ciąża oprócz ogromnych korzyści, przynosi także niestety pewne skutki niepożądane. I tak mi się przypałętały problemy z kręgosłupem. No, nie owijajmy w bawełnę. W pewnym momencie wszystko boli, bo ciało jest zbyt obciążone. Ale ze wszystkim można walczyć i ulżyć sobie odrobinę. Bardzo ważne są regularne ćwiczenia. Ale nie zabieramy się od razu za ciężarki, biegi maratonowe czy wyczynowe jeżdżenie na rowerze. Najlepiej ćwiczenia zacząć jeszcze przed ciążą. Niestety czasem zdarzy się, że się zagapimy i siup…i już jesteśmy w połowie drogi. Ja nie ćwiczyłam przed ciążą. W pierwszym trymestrze więcej leżałam i próbowałam utrzymać co zjadłam w sobie. Ćwiczyć zaczęłam dopiero w czwartym miesiącu. Już wcześniej pisałam, że mam problemy z kręgosłupem (
Tutaj). Będąc w ciąży te problemy się oczywiście nasiliły i chyba była to dla mnie najmniej miła niedogodność (bo niby są jakieś miłe niedogodności???).
Gdy jesteśmy w ciąży (lub też ją planujemy), najlepiej po zestaw ćwiczeń udać się do lekarza (czy może bardziej rehabilitanta). To on nam najlepiej dobierze ćwiczenia, które będą bezpieczne dla nas i dla naszego maleństwa.
Niestety nie zawsze możemy liczyć na fachową pomoc (mi osobiście się nie chciało latać po Budapeszcie za lekarzami, zwłaszcza, że była wtedy zima). Z tego powodu poszperałam trochę w internecie i kupiłam sobie wielgachną piłkę.
O taką (piłkę kupuje się samą; dziecka niestety w zestawie nie ma):
I tak na piłce kręciłam tyłkiem do końca ciąży. Z małymi przerwami, bo czasem wolałam spać niż kręcić.
Tutaj mamy taki filmik z banalnymi ćwiczeniami:
Po krótkim czasie piłka stała się praktycznie częścią rodziny (kolejnym członkiem jest też Fred, ale o nim kiedy indziej). Odstawiłam ją (piłkę znaczy się) dopiero po porodzie. Z wiadomych powodów ćwiczenie na piłce w połogu byłoby niewskazane. Potem piłka znowu wróciła do łask a teraz stała się ulubionym rekwizytem Smoka. Jak tylko widzi, że piłkę kładę na ziemi, mało kończyn nie łamie żeby się do niej dorwać (czyt. doczołgać pędem ślizgowym). Wszystko oczywiście w akompaniamencie dziwnych pisków.
Kolejną niesamowitą zaletą piłki jest usypiająco-uspokajająca moc działania na małego bobasa. Był czas, kiedy Smok był bardzo absorbujący. Usnąć to tylko bujany mógł. Bujak niestety wtedy poszedł w niełaski a mamine plecy zaczynały nadawać się do wymiany. Brałam wtedy delikwenta na ręce, siadałam na piłce i delikatnie podskakiwałam. Przy okazji jakiś serialik zapodałam (koniecznie z napisami, aby dźwięk nie drażnił potomka). I tak się bujaliśmy. Plecy trochę miały lżej, Smok nawet jeśli nie zasypiał, to był przynajmniej spokojny.
Piłka to bardzo fajna rzecz i dla kobiet w ciąży i tych już po ciąży. Zanim jednak zaczniecie, pamiętajcie o konsultacji z lekarzem prowadzącym ciążę.