Karmienie piersią ośmiomiesięcznego malucha – sielanka czy nieustanna walka?
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca wyłączne karmienie piersią do ukończenia przez malucha 6 miesięcy życia. Następnie zaleca również kontynuować karmienie piersią do drugiego roku życia. Promocja karmienia piersią rozwija się ostatnio w niesamowitym tempie. Coraz łatwiej zdobyć potrzebną wiedzę na ten temat. Coraz więcej wokół nas specjalistów z dziedziny laktacji. Również w szpitalach coraz częściej można uzyskać pomoc przy jakichkolwiek problemach z karmieniem piersią. Mimo to należę do niewielkiej grupy Polek, które piersią karmią starsze niż sześciomiesięczne niemowlęta. Ponoć jest nas tylko 4 %.
Ale dzisiaj nie będzie o tym, dlaczego tak mało kobiet karmi piersią. Nie będzie też o tym, dlaczego karmienie piersią to dobry wybór. Opowiem Wam o czymś, co mnie zaskoczyło i z czego zupełnie nie zdawałam sobie sprawy. Nie wiem, czy o tym się mówi, czy nie. Jeśli tak, to widocznie nie słuchałam wystarczająco uważnie.
Kiedy urodził się Młodszy, byłam pewna, że wystarczy przejść te pierwsze dni, czy nawet tygodnie i już będzie z górki. Miała nastać mleczna sielanka. Miało być wygodnie, zdrowo, oszczędnie i fantastycznie.
No trochę się z tym nie zgodzę.
Monotonne początki
Początkowe tygodnie naszej drogi mlecznej to były nieustanne karmienia. Młodszy jadł, jadł, jadł… i znowu jadł. I tak cały dzień. Nie przeczę, że mi to jakoś specjalnie przeszkadzało, bo w trakcie gdy on jadł, ja oglądałam seriale, pisałam teksty, odpowiadałam na maile, jadłam i piłam kawę. Jedyne co cierpiało, to mieszkanie, bo nie miałam kiedy sprzątać.
Ten stan zmienił się około 3 miesiąca życia Młodszego. Nagle zauważyłam, że maluch robi sobie dwugodzinne przerwy między jedzeniem a samo pożywianie się trwa relatywnie krótko. Odetchnęłam z ulgą, chociaż nie na długo. Potem Młodszy zaczął intensywnie chorować, więc nie miałam za wiele spokoju.
Starsze niemowlę
Na szczęście Młodszy trochę mniej już choruje i jego tryb życia wrócił do jako takiej normalności. Ale te karmienia stały się dość nieznośne.
Jak je ośmiomiesięczne niemowlę?
Zacznijmy od tego, że taki maluch chce jeść. Rośnie, więc chce jeść. Pewnie bolą go też dziąsła ze względu na rosnące zęby. Z tego powodu może być niechętny do jedzenia stałych potraw, ale mleczko wypija z przyjemnością. Tylko w trakcie tego jedzenie bardzo łatwo się rozprasza.
Skończyło się jedzenie w trakcie karmienia Młodszego. Nie ma szans, bo ten od razu puszcza pierś i zachwyca się tym, co ja mam w ręce. Albo nie puszcza piersi, ale próbuje się obrócić razem z nią…
Skończyła się także praca na komputerze, czy na telefonie z tego samego powodu, co powyżej. Telefon jest dopuszczalny tylko wtedy, gdy Młodszy głęboko zaśnie.
Niedopuszczalne są także wszelkie hałasy, więc zanim zacznę karmić, muszę zamknąć okno. Akurat w domu obok jest aktualnie remont, więc często zdarzają się dziwne i głośne dźwięki.
To powoduje także, że karmienie piersią Młodszego poza domem nie jest łatwe. Jak jeszcze gdzieś jest pokój do karmienia, czy ławka na jakimś zaciszu to pół biedy. Młodszy najpierw poogląda sobie wszystko dokładnie, a potem zabiera się do jedzenia. Duży problem jednak jest z nakarmieniem go na przykład w restauracji, czy w miejscu gdzie jest sporo ludzi. Niestety takie sytuacje się zdarzają i jakoś muszę sobie z tym radzić, a to nie jest przyjemne, gdy go karmię a ten co chwilę puszcza pierś i się odwraca. Albo odwraca się trzymając tę pierś jeszcze w buzi. Brrr…
Auć
Z karmieniem Młodszego wiąże się także jeszcze jedna nieprzyjemna kwestia. Otóż maluch staje się coraz bardziej silny i całkiem sprawny manualnie. A do tego ma jeszcze bardzo ostre paznokcie, które mimo regularnego obcinania, drapią niemiłosiernie. Z tego powodu chodzę wiecznie podrapana, poszczypana i posiniaczona, bo młodszy w trakcie jedzenia nie potrafi rąk w spokoju utrzymać. Ciągle tymi rękami rusza, drapie, szczypie i nawet bije.
Do tego wszystkiego wyrosły mu zęby, więc ostatnio gryzie. Uwierzcie mi, że ugryzienie w pierś nie jest przyjemne. Mówię, tłumaczę, nie reaguję zbyt gwałtownie, ale ciężko jest dyskutować z ośmiomiesięcznym maluchem. Pewnie minie trochę czasu zanim zrozumie i gryźć definitywnie przestanie. A na razie zostaje mi zacisnąć zęby lub przestać karmić piersią. Ta druga opcja raczej nie wchodzi w grę.
Zaciskam, więc, zęby :-).
Tedi
Jeśli podobał Ci się ten wpis, nie zapomnij polubić, skomentować lub podzielić się nim ze znajomymi. W ten sposób będę wiedziała, że moja praca na coś się przydała :-).