Strefa mamy

Matki, których nie rozumiem

Daleka jestem od wytykania komuś ich błędów wychowawczych. Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień! Ja idealna nie jestem. Też popełniam błędy. To przecież normalne. Jednak czasami załamuję ręce, bo inaczej się nie da.

  1. Mamy malujące paznokcie swoim kilkuletnim córkom. Pamiętacie aferę paznokciową? Ja też pamiętam. Zdania swojego na ten temat nie zmienię. Nie uważam, że to coś złego, gdy od czasu do czasu pomaluje się dziecku paznokcie dla zabawy. W domu i tylko w domu. Ostatnio za to widziałam na spacerze dziewczynkę na oko trzyletnią z pomalowanymi paznokciami u rąk i stóp. W komplecie była też króciutka różowa sukienka z falbanami i koszmarnie wyglądająca lalka. Jej mama wyglądała podobnie: różowa krótka sukienka i białe kozaczki. Nic dodać, nic ująć.
  2. Gdy już o lalkach napisałam, nie rozumiem, jak można dzieciom kupować zabawki-koszmarki. Tyczy się to oczywiście tylko małych dzieci, bo te w wieku przedszkolnym i szkolnym same już sobie wybierają zabawki i nie mamy już wpływu na to, co modne. Lalki-koszmarki to zmora dzisiejszych czasów. Jest popyt to jest i podaż…
  3. Nie rozumiem także mam, które noszą swoje niemowlęta w nosidłach przodem do świata. Internet jest teraz wszędzie. Wiedzę można zaczerpnąć dosłownie na każdym kroku, a do tego zawsze można zapytać o to pediatry (chyba, że jest wyjątkowo niekompetentny). Dziecko powinno być noszone w prawidłowy sposób, a najlepiej żeby nie było noszone, bo wtedy na pewno jego ciało będzie się rozwijać prawidłowo. Psychika to co innego. Dla niej noszenie ma jak najbardziej pozytywny wpływ :-).
  4. Są też mamy nadopiekuńcze, które swoich dzieci nie wypuszczają z domów, bo na zewnątrz są zarazki i krwiożercze zające. Paradoksalnie te mamy nie mają nic przeciwko spacerom po galeriach handlowych…
  5. Przerażają mnie także mamy, które z byle stanu podgorączkowego pakują dziecko do szpitala. Ja też panikuję w przypadku choroby, ale pojedyncze zwrócenie posiłku, to nie choroba (o ile dziecko nie ma poważniejszych schorzeń), a temperatura na poziomie 37 stopni Celsjusza, to nie jest gorączka. Na pewno nie są to powody do spędzenia tygodnia w szpitalu…
  6. Nie rozumiem też mam, które ubierają swoje dzieci w super drogie ciuchy i potem latają za nimi na placu zabaw ciągle krzycząc, żeby się nie pobrudziły. Szczęśliwe dziecko to brudne dziecko, czy jakoś tak.
  7. Są jeszcze mamy, które do dziecka nie dopuszczą nikogo innego. Nawet ojciec malucha nie może zmienić mu pieluchę. Tylko mama jest odpowiednia do ubrania, przebrania, wykąpania, nakarmienie, noszenia, usypiania i zabawiania. A potem chodzą i narzekają jaki mają ciężki los, bo ruszyć się z domu na krok nie mogą…
  8. Nie rozumiem mam, które swoim dwulatkom dają do picia colę lub inne słodzone napoje gazowane. Mam, które dają dziecku nieograniczone ilości sklepowych słodyczy. Mam, które nie zwracają uwagi na to, co jedzą ich dzieci. Ale może to tylko ja staram się, aby moje dziecko odżywiało się rozsądnie?

Jest wiele mam, których nie rozumiem. Nie wytykam im błędów. Staram się pokazać, że dla danonków istnieje zdrowsza alternatywa, że dziecko można nosić w prawidłowy sposób, że nie należy panikować przy zwykłym katarze. Nie jest to proste, bo żadna z nas nie lubi krytyki. Nawet jeśli ta krytyka jest konstruktywna.

Tedi

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.