Strefa kobiety

Jestem uzależniona

Są dni, podczas których nie przestaję o niej myśleć. Wszędzie czuję ten zapach i przypominam sobie to niesamowite uczucie, które mi daje. Wcześniej tego nie zauważałam. Jedna, dwie jeszcze nikogo nie zabiły. Tyle, że z tych dwóch robiły się czasem i trzy i cztery. Po pewnym czasie te cztery stały się codzienną normą.

Nie mówiłam o tym nikomu. Mężowi też nie powiedziałam. Okłamywałam go, że wcale tego nie potrzebuję, że dzisiaj jeszcze nie miałam i że mogę a nawet powinnam. M coś podejrzewał, ale nie chciał się kłócić. Dziecko nie zauważało. Jak mogłoby zauważyć, skoro jest jeszcze małe. Nie rozumie wielu rzeczy, a na wiele nie zwraca uwagi. Ukrywałam się długo. 

Czasem starałam się zerwać z nałogiem. Mijał tydzień, dwa, trzy i było dobrze. Potem, ktoś mi proponował, albo zwyczajnie miałam gorszy dzień. Jedna przecież nikogo nie zabiła. Ale z tej jednej znowu robiły się dwie, trzy i już kolejny raz wpadałam w ten okropny rytuał.

Sama przed sobą nie potrafiłam się przyznać do problemu. Bez niej źle się czułam. Z nią było dobrze tylko na chwile, a potem było jeszcze gorzej. Czułam ból, otępienie. Nie mogłam normalnie funkcjonować. Czasami przez cały dzień nie mogłam się skupić na niczym konkretnym. Miałam takie wrażenie, jakbym stała gdzieś obok. Nie byłam sobą.

Najgorzej było w pracy, bo tam prawie wszyscy nadużywają. Jest łatwo dostępna i taka dobra. Nie mogłam sobie odmówić. Z resztą nikt nie wierzył, że można żyć bez niej. Jedna, dwie, trzy… a tu dopiero pierwsza godzina. Gdzie tam do piątej?

Czy udało mi się zwyciężyć nałóg? Tak, ale to ciągła walka. Nigdy nie będę w stu procentach wolna. Zawsze będę musiała się kontrolować i przywoływać do porządku, gdy znowu zapragnę tej jednej, małej przyjemności. Są zamienniki. Mogę udawać, że jest prawdziwa. Chociaż żaden zamiennik nigdy nie da mi tego, co ta prawdziwa. Nigdy nie będzie tak dobry.

Ktoś mi powie, że to nie jest trucizna. Nie jest. Tak jak papieros okazjonalnie na imprezie cię nie zabije, ale kto da radę nie sięgnąć po więcej?

Jestem uzależniona.

Od kawy.

Nie mogę jej pić.

Codziennie walczę ze sobą przechodząc koło kawiarni.

Tedi, anonimowy kawoholik

*Zdjęcie pobrałam z Pixabay

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij 🙂

facebook-iconinstagram-icontwitter-icongoogle-plus-2-icon

 

 

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.