Gdańsk w Budapeszcie, czyli polska księgarnio-kawiarnia
Dzisiaj będzie troszkę o Budapeszcie a raczej o miejscu w Budapeszcie, gdzie poczułam się prawie jak w Polsce.
Ktoś może od razu powiedzieć: prawie robi wielką różnicę! Nie dla mnie. Każdy kawałek Polski sprawia, że zaczynam się uśmiechać. Nie o to chodzi, że tęsknię jakoś bardzo do kraju. Raczej tęsknię za ludźmi, za językiem i trochę za niektórymi potrawami (ach te pierogi!). Poza tym na Węgrzech mi się całkiem podoba. Klimat dla mnie idealny, lekarze dostępniejsi i nikt na mnie krzywo nie patrzy z powodu posiadania dziecka. Ale nie o tym miało być. Chciałam napisać o kawałku Polski w Budapeszcie, który znajduje się na Bartók Béla út 46. A znajduje się tam Gdańsk – polska księgarnio-kawiarnia (könyvesbolt és büfé).
Dzięki temu miejscu wreszcie mogę sobie kupić książkę w języku polskim. Ale to jeszcze nie wszystko, bo właścicielka może także w miarę możliwości zamówić książkę, jaką akurat chcemy przeczytać.
Sam lokal jest bardzo przytulny – taki klimatyczny. Osobiście przepadam za takimi małymi, rodzinnymi knajpkami. Do tego wszystkiego kawa jest naprawdę smaczna. W Gdańsku można także zjeść prawdziwą polską zapiekankę. Jeszcze nie próbowałam, ale zamierzam. Ciekawe, czy smakuje tak jak ta z krakowskiego Kazimierza?
Asortyment książkowy w Gdańsku bardzo mi odpowiada. Trochę mi to przypomina sytuację, gdy idę do dużej, sieciowej księgarni i nie mogę tam znaleźć nic ciekawego. Potem wchodzę do małej, lokalnej księgarni i mam ochotę z niej wynieść dosłownie wszystko. Takie uczucie miałam, gdy weszłam do Gdańska. Wszystkie książki mogłyby być moje! Powstrzymywała mnie tylko ilość pieniędzy w portfelu i wyobrażenie miny M, jaką by zrobił, gdybym wróciła do domu zawalona książkami. Ograniczyłam się, zatem, do dwóch (tylko!). O książkach napiszę w późniejszym terminie, bo są o i dla dzieci.
Jeżeli jesteście akurat w Budapeszcie (przejazdem, na wczasach, na zawsze), zapraszam Was do Gdańska. Można tam bardzo miło spędzić czas :-).