5 moich najgorszych grzechów
Czy są gdzieś ludzie, którzy nigdy nie ulegają pokusie i nie popełniają grzechów? Śmiem w to wątpić, ponieważ jeżeli by tak było, to pierwszym z nich byłby biblijny Adam. A jeśli on nie uległby pokusie, to no cóż. Nadal byśmy wesoło sobie hasali bez ubrań po wielkim ogrodzie ;-). Swoją drogą ciekawa, czy tam zawsze była wystarczająco wysoka temperatura na latanie bez niczego?
Ale nie odbiegajmy od tematu.
Czy wiecie, że małe dzieci mają problem z samokontrolą? Pod koniec lat 60. XX wieku pewien badacz – Walter Mischel na Uniwersytecie Stanforda przeprowadził eksperyment. Zaprosił do swojego laboratorium grupę dzieci i postawił przed nimi ciastko. Oczywiście każdy dzieciak przebywał w pokoju sam i każdy dostał jedno ciastko. Mischel pozwolił dzieciom zjeść ten smakoły, ale jeśli nie zjedzą go teraz, a za 5 minut, gdy on wróci do pokoju, to obiecał im dać jeszcze drugi przysmak.
Jak myślicie, jak zareagowały dzieci?
Większość przedszkolaków nie była w stanie wytrzymać tych pięciu minut. Ciastko znikało. Natomiast starsze dzieci z samokontrolą radziły sobie znacznie lepiej.
Ja się czasami czuję, jak taki przedszkolak. Nie umiem się kontrolować, gdy:
- mam w domu czekoladę. Uwielbiam czekoladę pod każdą postacią: gorzka, mleczna, z nadzieniem. No dobra. Nie znoszę czekolady z bakaliami. Ta mogłaby w domu leżeć miesiącami i jej nie ruszę. Za to każda inna znika od razu. A najgorsze jest, gdy jest już napoczęta. Otwarta czekolada to dla mnie jeszcze większa pokusa. Próbowałam nie jeść, ale się nie da. Wytrzymuję w tym postanowieniu zazwyczaj krótko. A potem jeszcze mam wyrzuty sumienia i zawsze mocne postanowienie poprawy. Do następnego razu…
- wchodzę na stronę internetowej księgarni. Nie wiedzieć dlaczego (no dobra, wiem dlaczego), ale zawsze wtedy księgarnia wyświetli mi w propozycjach to, co akurat bardzo bym chciała przeczytać. Wchodzę na stronę tylko po prezent dla na przykład Smoka, a wychodząc z niej mam świadomość, że znowu przesadziłam. I już leci do mnie wielki karton pełen książek, które przeczytam pewnie raz. Nie lepiej iść do biblioteki?
- wejdę do sklepu z ubraniami do działu dla dzieci. Choćbym nawet weszła tam tylko po skarpetki, i tak wyjdę z siatą rzeczy dla chłopców. Jak tu się powstrzymać, gdy widzi się te wszystkie kołnierzyki, kieszonki, dinozaury i inne „Little man, big brother”? Proszę powiedzcie, że nie tylko ja tak mam?
- przechodzę obok mojej ulubionej kawiarni. Mam takich miejsc kilka i naprawdę ciężko wyznaczyć trasę, aby je wszystkie ominąć. I tak chodzę potem z kubkiem kawy, doskonale wiedząc, że kawę mogłam zrobić sobie w domu a nie wydawać pieniądze na tę na wynos…
- Nie umiem także oprzeć się moim dzieciom, zwłaszcza gdy śpią. To taki jeden z moich ulubionych grzechów. Stoję nad ich łóżeczkami i gapię się tak bez sensu. Przecież mogłabym ten czas wykorzystać bardziej konstruktywnie! Albo, gdy już nakarmię Młodszego i zamierzam go odłożyć (co zdarza się tylko przy wieczornym karmieniu, bo w dzień mały książę nie znosi być odkładany), to nie odkładam tylko patrzę na niego i zastanawiam się, skąd w moich ramionach wziął się taki cud? Też znacie to uczucie?
Tak sobie grzeszę dość często i zastanawiam się, czy kiedyś wyrosnę niczym ten przedszkolak i nauczę się samokontroli? W końcu najmłodsza już nie jestem, więc przydałoby się ogarnąć 😉
To tylko 5 z moich grzechów. Reszty nie zdradzę. Zachowam coś dla siebie ;-).
Tedi
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij. Będzie mi bardzo miło :-).