Podróże

Wzgórza Pawłowskie – Chorwacja na Morawach

Jadąc na Morawy byliśmy pewni, że musimy odwiedzić Wzgórza Pawłowskie (Pavlovské vrchy). Jest to miejsce od dawna znane nam z książek i zawsze chcieliśmy je zobaczyć. Zapakowaliśmy więc Smoka do samochodu i podczas rekordowo wysokich temperatur (37 stopni Celsjusza) udaliśmy się na wycieczkę. Najpierw mieliśmy w planie podróż do Dolních Věstonic. Stamtąd chcieliśmy się udać na wzgórza. Naszym celem był zamek Děvičky (inaczej Dívčí hrad lub Maidenburg). Niestety roboty drogowe trochę pokrzyżowały nam plany. Zatrzymaliśmy się, więc w miasteczku Pavlov.

Pavlov był kiedyś miastem zamieszkiwanym głównie przez Niemców. Po wojnie oczywiście uległo to zmianie. Teraz wygląda na miejsce trochę opustoszałe. Nam od razu skojarzył się z nadmorskimi miejscowościami w Chorwacji. Do tego ogromny upał, spory zbiornik wodny Nové Mlýny, wzgórza i zamek z wapiennych kamieni na samym szczycie dodatkowo sprawiały wrażenie, że znajdujemy się znacznie bardziej na południe. W Pavlovie można znaleźć także sporą ilość winnic (region ten w końcu słynie z dobrego wina) i piwniczek winnych.

Na szczyt wzgórza prowadzi ścieżka. Praktycznie całą drogę idzie się między drzewami. Dzieci nie mają większych problemów z pokonaniem trasy, bo nie jest zbyt stromo, a cała droga nie jest za długa.

Ruiny zamku są imponujące. Był on zbudowany gównie z wapienia i cegły. Całość porośnięta jest specyficzną roślinnością. Nad głowami krążą stada jaskółek, które swoje gniazda pozakładały w szczelinach w murach.

Z ruin można podziwiać całą okolicę. Nic dziwnego, że tam właśnie powstał kiedyż zamek, bo widoczność z tego miejsca jest rewelacyjna (że o walorach obronnych już nie wspomnę).

Smok dzielnie zniósł wyprawę i zdawało się, że nawet duży upał mu bardzo nie przeszkadzał. Trochę tylko narzekał na szczycie, że mu nie pozwalamy skoczyć w przepaść, ale po kilku poważnych rozmowach zrozumiał, że nie jest to najlepsza zabawa dla dwulatka.

Szkoda tylko, że nie dojechaliśmy nad samą zaporę. Upał już tak nas zmęczył, że postanowiliśmy odpocząć.

Tedi

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.