Podróże

Węgierskie urzędy

Węgierskie urzędy są prawie jak z Kafki. Musisz zawsze mieć stos papierów, aby załatwić jedną głupotę. Odsyłają cię od drzwi do drzwi i od budynku do budynku a na koniec okazuje się, że i tak nic nie załatwisz. Do tego urzędnicy najczęściej nie znają języków obcych. Ale co to dla nas – Polaków. My przecież jesteśmy zaprawieni w bojach z urzędnikami! Znamy te realia aż za dobrze.

Co nieco o ilości papierków, aby dostać się na urlop macierzyński, pisałam już wcześniej (o TUTAJ). Minęło dobrych kilka miesięcy, zanim udało mi się wszystko ogarnąć i zrozumieć a po czasie okazało się, że i tak mogłam dostać jeszcze pewien dodatek, o którym nikt mi nie powiedział. Było minęło i teraz za późno na cokolwiek. Dzisiaj chcę opowiedzieć Wam tak ogólnie co potrzebujecie na początek od urzędów.

Najlepsze wyjście

Gdy jedziesz na Węgry w celach zarobkowych (dwu tygodniowy urlop wypoczynkowy nie wchodzi w grę), najlepiej nie nastawiaj się, że tam zostaniesz. Ewentualnie znajdź sobie męża/żonę z tego kraju. Wtedy możesz olać wszystko i załatwianie papierków zostawić drugiej połówce. W zasadzie na początku nie trzeba wiele robić. Nie musisz się meldować o ile nie zostajesz na Węgrzech dłużej niż 90 dni. A pewnie nie zostaniesz, bo na święta, czy jakieś weekendy będziesz pewnie gdzieś jeździł. Sprawy podatkowe i ubezpieczeniowe zapewnia pracodawca. Najczęściej. On powinien wystosować odpowiednie dokumenty a ty potem dostaniesz numer podatkowy (adószám) oraz numer ubezpieczenia (TAJ szám). Bez węgierskiego ubezpieczenia można oczywiście w nagłych wypadkach skorzystać ze służby zdrowia, posiadając europejską kartę ubezpieczeń. O dziwo skorzystać wtedy z pomocy jest prościej niż w Polsce przy pełny ubezpieczeniu.

Mamy więc kartę ubezpieczenia i nadany numer podatkowy. W zasadzie to tyle wystarczy o ile nie potrzebujesz za wiele na Węgrzech robić. Jeżeli jednak postanowisz urodzić dziecko, wziąć ślub, czy kredyt, zaczynają się prawdziwe schody.

Na początek zamelduj się!

Karta meldunkowa (Lakcím kártya) dla obywateli zagranicznych wydawana jest przez urząd imigracyjny (Bevándorlási és Állampolgársági Hivatal), który znajduje się w Budzie na Budafóki út 60 (na przeciwko Tesco). Można tam umówić się na konkretną godzinę, lub przyjść z ulicy. Przy czym żadna z opcji nie gwarantują sukcesu. Aby kartę meldunkową otrzymać należy przynieść stosik dokumentów: dowód tożsamości, umowę o pracę, umowę najmu (musi być tam zaznaczone dokładnie kto mieszka w danym mieszkaniu), wykupiony znaczek (o znaczkach za chwilkę), wypełnione podanie (to można zrobić na miejscu). Dobrze jest też mieć kartę ubezpieczenia (europejską i węgierską), numer podatkowy i zaświadczenie o szczepieniu pradziadka na żółtaczkę. Serio. Mogą wymagać od was wszystkiego. Jeżeli już wszystkie papiery zostały zatwierdzone, otrzymacie kartę rejestracyjną a karta meldunkowa dojdzie pocztą do miesiąca. Chociaż nie rzadko zdarzały się sytuacje, że karta nie doszła w ogóle.

Jeżeli już mamy katę meldunkową, ale zamierzamy zmienić miejsce zamieszkania, możemy albo zignorować kartę zupełnie, albo udać się po nową kartę. W tym przypadku idziemy już do odpowiedniego urzędu w danej dzielnicy. Na przykład w XIII dzielnicy jest Budapest Főváros Kormányhivatala XIII. Kerületi Hivatala – Okmányirodai Osztály, który znajduje się w budynku placu targowego przy Lehel tér (Lehel Czarnok). Nową kartę załatwia się tam na miejscu. Jeszcze lepiej, gdy się ma małe dziecko, ponieważ wtedy wejdziesz bez kolejki. Trzeba mieć tylko starą kartę, dowód tożsamości i specjalny druczek podpisany przez właściciela mieszkania (druczki dostępne są na miejscu w urzędzie). Raczej nie nastawiajcie się, że ktoś tam mówi po angielsku.

Gdy mamy już kartę meldunkową, możemy wszystko a raczej prawie wszystko o ile mamy wystarczająco dużo cierpliwości i samozaparcia.

Obcokrajowiec w węgierskim urzędzie

Gdy nie mówimy po węgiersku, lub udajemy, że nie mówimy (czasem to dobra metoda), możemy praktycznie w każdym urzędzie wybrać opcję „dla zagranicznych”. Bo trzeba wiedzieć, że węgierskie urzędy są zautomatyzowane i najczęściej przy wejściu mają specjalne urządzenie, z którego dostaje się numerek. A najzabawniejsze jest to, że jak wybierzesz opcję „dla zagranicznych”, nie oznacza to, że dostaniesz kogoś, kto mówi po angielsku. To jest urząd i ludzi ze znajomością języków obcych, jak na lekarstwo! W takiej sytuacji możesz zawsze próbować się uśmiechnąć do recepcjonistki. Na recepcjach siedzą często dziewczyny, które znają jakiś język obcy. Przy tym wszystkim pamiętaj, aby dużo się uśmiechać, robić słodką minkę i najlepiej od razu mówić, że jesteś z Polski. Taki prosty zabieg, który zmiękcza serca prawie wszystkich węgierskich urzędników.

Tajemnicze znaczki

Znaczki urzędnicze, to coś, czego zrozumieć nie potrafię. Chodzi tutaj o to, że za niektóre dokumenty trzeba zapłacić na przykład 2000 ft. W urzędach nie ma kas, tak jak u nas. Wpłaty dokonuje się na poczcie, zakupując specjalny znaczek (wygląda trochę jak pocztowy) i potem dostarcza się go urzędnikowi wraz z wszystkimi innymi dokumentami. Wszystko ok, gdy się o tym wie wcześniej, ale na samym początku wygląda to tak, że idziesz do urzędu a potem biegniesz na pocztę. Nic w tym bardzo złego o ile blisko urzędu jest poczta i jeszcze jest akurat otwarta. Mi się zdarzyło, że w wielkim pośpiechu biegałam po Budapeszcie, szukając poczty otwartej po godzinie 17. Znalazłam, ale dokumenty złożyłam dokładnie 15 minut przed końcem pracy urzędnika. Nie był on zachwycony.

Myślę, że na początek wystarczy informacji. Następnym razem opiszę trochę więcej procedur i moich doświadczeń z węgierskimi urzędnikami 🙂

Tedi

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.