Strefa mamy

Kręcz szyi u niemowląt – po 8 miesiącach od diagnozy

 

Codziennie widzę, że mój post o kręczu szyi u niemowląt jest często czytany. Nie dziwię się temu, ponieważ w internecie nie ma zbyt wielu informacji na ten temat. Dlatego postanowiłam napisać kolejny post na ten temat a dokładnie tego, jak się to wszystko ma po ponad 8 miesiącach od diagnozy.

Smok został zdiagnozowany, gdy miał 5 tygodni. Praktycznie od razu zaczęliśmy chodzić na rehabilitację. Początkowo ćwiczenia odbywały się codziennie, potem kilka razy w tygodniu a teraz chodzimy już raz na dwa tygodnie. Dodatkowo (chociaż to było najważniejsze) ćwiczyłam ze Smokiem w domu. Przez pierwsze 2-3 tygodnie ćwiczyliśmy po każdym karmieniu przez około 30 minut (oprócz nocy oczywiście). Z czasem ćwiczyliśmy coraz rzadziej.

 Postępy było widać praktycznie od razu. Niedawno rehabilitantka powiedziała mi, że gdy pierwszy raz zobaczyła Smoka, pomyślała, że skończy się to operacją. Maluch miał bardzo silny kręcz. Teraz po urazie nie pozostało najmniejszego śladu. Rehabilitacja wystarczyła. Jeszcze widać niewielką różnicę w wielkości oczek (tylko, gdy Smok ma na głowie czapkę), ale widzimy ją tylko ja i rehabilitantka. Ruchowo synek rozwija się rewelacyjnie. Nie pozostaje w tyle za rówieśnikami. Wszystko wygląda jak najbardziej prawidłowo (dzisiaj potrafi sam siadać, raczkować, wstawać przy meblach).

 Jaka jest recepta na taki sukces? Przede wszystkim konsekwencja i sumienność. Maluszka trzeba ćwiczyć na początku codziennie. Nie wolno odpuszczać.

Nie wolno także bagatelizować niewielkich problemów. Do szpitala, gdzie chodzimy na rehabilitację zgłosiła się jedenastoletnia dziewczynka z kręczem. Nie trudno się domyśleć, że w tym wieku już niewiele da się z tym zrobić. Twarz została już wcześniej trwale zniekształcona.

I najważniejsze jest nie odpuszczać wizyt u rehabilitanta dopóki dziecko nie zacznie samodzielnie chodzić. Kręcz lubi się wracać, gdy niemowlak zmienia pozycję (z leżącej na siedzącą i z siedzącej na stojącą).

 Kręcz szyi nie jest złą diagnozą. Da się to wyleczyć i to w dość prosty sposób. Nie należy tylko przegapić pierwszych objawów lub odpuścić zbyt wcześnie.

Tedi

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.