Strefa mamy

To moje dziecko – robię co chcę!

Jakiś czas temu trafiłam na Instagramie jednej ze znanych blogerek na zdjęcie jej malucha w wisiadle przodem do świata. To była taka wisienka na torcie. Kropla, która przechyliła szalę. No po prostu już zagotowałam. Bo niestety pochód zdjęć źle noszonych dzieci, dzieci przewożonych w samochodzie w nieprawidłowy sposób, czy dzieci w chodzikach trwa sobie w najlepsze i to właśnie u znanych blogerów i celebrytów (czy bloger to już celebryta?).

Ale ok, rozumiem, że można czegoś nie wiedzieć. Chociaż to trochę tak, jakby lekarz Wam wmawiał, że złamaną nogę wyleczy aspiryną. Skoro lekarz ma leczyć i jeszcze bierze za to pieniądze, to chyba powinien się na tym leczeniu znać, prawda? Idąc tym tropem bloger parentingowy też na tych dzieciach niejako znać się powinien. A często się nie zna. Dlaczego? Bo mu się nie chce. Bo uważa, że pozjadał wszystkie rozumy. Bo uważa, że jest mądrzejszy od fizyki, biologi i wszystkich fizjoterapeutów razem wziętych.

Wkurza mnie strasznie taka postawa.

Zwłaszcza, gdy próbujesz delikatnie zwrócić uwagę, że jednak noszenie dziecka w wisiadle i to przodem do świata nie jest dobrym pomysłem, zostaniesz ofuczana, bo jak śmiesz zwracać celebrycie uwagę! W końcu to celebryty dziecko, jego własność i on sobie z tym dzieckiem może robić, co zechce, bo on sam najlepiej wie, co dla tego dziecka jest dobre.

Poważnie?

To znaczy, że jeżeli jakiś rodzic stwierdzi, że danie dwumiesięcznemu dziecku zupy grzybowej, jest dobrym pomysłem, to nie można się wtrącić?

A jeśli rodzic stwierdzi, że należy dziecku codziennie wymierzyć minimum trzy klapsy dla jego dobra, to też jest ok?

No tak, klapsy nie są w porządku. Przecież nie można dziecku psuć psychiki i pupy. Ale już kręgosłup mu można psuć bezkarnie…

Jak widać pupa jest od pleców ważniejsza.

Tak samo bezkarnie można narażać życie i zdrowie dziecka przez przewożenie go w nieprawidłowo zapiętym foteliku lub w foteliku źle zamontowanym w aucie lub nawet w foteliku, który tylko wygląda, jak fotelik, bo absolutnie nie chroni w razie wypadku? Faktycznie można?

Czy jeśli rodzic położy obok malutkiego dziecka szklankę z wrzącą wodą i wyjdzie z pokoju, to zostanie uznany za bezmyślnego i nieodpowiedzialnego?

A ten sam rodzic, gdy nie zapnie pasów w foteliku swojemu maluszkowi, bo przecież mu nie wygodnie, to już jego sprawa? Bo on dobrze wie, co dla jego dziecka jest dobre!

Gdzie, więc, jest granica pomiędzy tym, co nam wolno robić z własnym dzieckiem, a tym czego nam nie wolno? Czy uszczerbek psychiczny po stosowaniu kar fizycznych jest bardziej niedozwolony niż zagrożenie utratą zdrowia i/lub życia? 

Oj wkurza to bardzo. Bo nie dość, że żal dzieci (cóż, rodziców się nie wybiera), to jeszcze ci celebryci przekazują dalej takie wątpliwe wzorce. A nie wszystkim rodzicom chce się sprawdzić, dopytać, czy zainteresować się tematem. Nie każdy ma na to czas. Nie każdy wpadnie na to, że coś jednak jest nie tak. Zwłaszcza, że często pediatrzy także mają to w nosie, lub nie wiedzą…

A jak Ty uważasz? Czy można krzywdzić własne dziecko, ponieważ „to moje dziecko”?

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat prawidłowego noszenia dzieci, zapraszam do #nicminiewisi, a o bezpiecznym przewożeniu dzieci poczytacie oczywiście na #KochamZapinam.

Olga

Jeśli podobał Ci się ten wpis, nie zapomnij polubić, skomentować lub podzielić się nim ze znajomymi. W ten sposób będę wiedziała, że moja praca na coś się przydała :-).

facebook-iconinstagram-icongoogle-plus-2-icontwitter-icon

 

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.