Strefa mamy

Jesteś dużym, ale za małym chłopcem

„Jesteś już dużym chłopcem, powinieneś używać nocnika”

„Jesteś jeszcze za mały na malowanie farbami”

„Jesteś tak duży, że nie potrzebujesz już smoczka”

„Chodź do mnie mój malutki chłopczyku”

„Ale jesteś duży. Zaraz przerośniesz tatę”

„Jesteś jeszcze mały, więc załóż czapkę”

„Jesteś już duży. Pomóż małej dziewczynce.”

„Jesteś jeszcze za mały, aby jeść grzyby”

„Jesteś duży, więc spróbuj się ubrać sam”

„Nie, nie możesz wziąć noża. Jesteś za mały”

Znacie podobne stwierdzenia? Te zostały wypowiedziane przeze mnie. Niestety. Nikt nie jest doskonały i każdy może popełniać błędy. Grunt żeby umieć się do błędów przyznać i starać się je naprawiać.

Za mały na bycie dużym

Kilka tygodni temu zorientowałam się, że potrafię w krótkim czasie powiedzieć do Smoka sprzeczne ze sobą zdania. Z jednej strony czegoś mu nie wolno, bo jest za mały. Z drugiej powinien już coś robić (lub nie robić), bo jest już dużym chłopcem. W tym wszystkim dziecko może się nieźle pogubić. Jak to jest dużym chłopcem, skoro jest jeszcze mały?

Pamiętam, jak sama buntowałam się, że mając 16 lat byłam wystarczająco duża, na zrobienie sobie obiadu, posprzątanie mieszkania, ale za młoda na chociażby piwo. A co musi czuć taki dwulatek, który do końca jeszcze świata nie rozumie?

Wysokie wymagania

Dzisiaj stawiamy przed dziećmi ogromne wymagania. Najlepiej, aby mając półtora roku nie potrzebowały pieluszek, nie używały smoczków, zasypiały same, umiały liczyć przynajmniej do stu i znały dwa języki. Perfekt. Tyle, że w tym wszystkim to wciąż są małe dzieci i każde stara się na tyle na ile potrafi.

Gdy Smok kończył dwa latka, chciałam, aby nie używał już pieluszek i nie potrzebował smoczka. Trochę mnie złościło, że on uważał co innego. Potem zaczęłam zauważać na ulicy pełno dwu- trzylatków ze smoczkami w buzi i z pieluchą w spodenkach. Czy to coś złego? Nie! Bo każde dziecko rozwija się inaczej. We własnym tempie. Teraz po czterech miesiącach nadal muszę kupować pieluszki (chociaż już coraz mniej są potrzebne). Smoczka się pozbyliśmy, ale tylko ze względów zdrowotnych (Smok ma już krzywy zgryz stwierdzony przez stomatologa). Nie stawiam przed nim wygórowanych wymagań. Chce się uczyć cyfr? Dobrze. Nie chce się ich uczyć. Też dobrze. Niech lepiej dzieci uczą się swoim tempem i dla siebie. Nie dla nas.

Widziałam kiedyś śliczną dziewczynkę na placu zabaw. Była trochę starsza od Smoka. Może miała trzy latka. Mała zapomniała się w zabawie na tyle, że nie zauważyła, że chce zrobić siusiu. Jej matka zaczęła prawić jej kazania, że jest za duża na moczenie majtek i w ogóle, co ona sobie wyobraża. Dziewczynka była bardzo smutna i ze zwieszoną minką poszła za mamą do domu.

Nie chcę, aby moje dziecko było smutne.

Zdrowy rozsądek

Dziecko przede wszystkim  powinno wiedzieć, że wszystko, co robi, czego się uczy, robi i uczy się dla siebie. To jemu ma być wygodniej korzystać z nocnika, a nie z pieluszki. To ono ma czuć satysfakcję i zadowolenie z nauczenia się liczenia i pisania. To dziecko musi samo chcieć dorosnąć. My jesteśmy tutaj tylko po to, by je wspierać.

Tedi

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij 🙂

facebook-icontwitter-iconinstagram-icongoogle-plus-2-icon

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.