Strefa mamy

5 wyprawkowych rzeczy, które chciałabym mieć przy Młodszym

Gdy chodziłam w ciąży ze Smokiem, byliśmy w zupełnie innej sytuacji, niż teraz. Przede wszystkim żyliśmy na walizkach. Mieszkaliśmy wtedy w Budapeszcie i nie wiedzieliśmy, jak długo to jeszcze potrwa. Dlatego kompletowanie wyprawki ograniczyło się do najniezbędniejszych rzeczy, które łatwo potem spakować i przewieźć. Teraz traktuję kwestię wyprawki nieco inaczej. Przede wszystkim nie zapowiada nam się na razie nowa przeprowadzka. Poza tym Młodszy będzie prawdopodobnie naszym ostatnim dzieckiem, więc chciałabym nacieszyć się ostatni raz posiadaniem noworodka i niemowlaka w domu.

  1. Przy Smoku nie miałam chusty. Na początku stwierdziłam, że to zbędny gadżet. Bardzo szybko okazało się, że wózek nie jest najlepszym sprzętem dla nas. Wysokie budapeszteńskie krawężniki, przejścia podziemne dostępne tylko schodami, metro i mieszkanie na drugim piętrze bez windy, szybko odstraszyły mnie od spacerów. Niestety nie było wyjścia, bo Smok musiał prawie codziennie chodzić na rehabilitację. Używałam wtedy nosidła, w którym dziecko leżało na płasko. Rozwiązanie może i było dobre dla dziecka, ale dla matki niekoniecznie. Mój kręgosłup cierpiał okropnie. Dlatego teraz postanowiłam zaopatrzyć się w chustę. Muszę być mobilna z Młodszym, ponieważ obok nas będzie też szybko poruszający się trzylatek. No i mam zamiar dużo spacerować ;-).
  2. Karmienie Smoka było jednym wielkim wyzwaniem, które łączyło się z moim płaczem, bezsilnością a w końcu z okropnym bólem pleców. Nie będziemy się tutaj zastanawiać nad sposobem karmienia niemowlęcia, ale napiszę Wam, że przez pierwsze 5 miesięcy życia Smoka jedyne miejsce, gdzie mogłam go karmić było łóżko. W dodatku to łóżko było bardzo niewygodne i nie miało solidnego oparcia. Karmienie przez to było bardzo niewygodne. Tym razem postanowiłam zaopatrzyć się w fotel, w którym będę mogła brzdąca karmić. Koniec z bólem pleców! Koniec z niewygodną pozycją!
  3. Chcę także zaopatrzyć się w ładną lampkę nocną. Marzy mi się taka w ładnym kształcie, kolorze i dająca niewielkie światło. Na pewno karmienie przy takiej lampce będzie przyjemniejsze dla mnie i dla Młodszego. Z resztą nocna wymiana pieluch też potrzebuje odrobiny światła…
  4. Smok nie miał książeczek kontrastowych. Nie wiem dlaczego. Chyba dlatego, że o ich istnieniu dowiedziałam się, gdy Młody był już całkiem duży. Tym razem na pewno pojawią się u nas takie książeczki. Z resztą zamierzam Młodszemu czytać od samego początku. No dobra, może nie aż tak od razu, ale gdy tylko będzie w stanie chwilę nie spać i nie płakać, będzie słuchał bajek. Oczywiście czytanych przeze mnie, lub przez M. Bardzo miło wspominam czasy, gdy Smok miał kilka miesięcy, bawił się na podłodze, a ja mu czytałam. To były czasy, gdy ja wybierałam literaturę. Teraz oczywiście czytamy, to co chce Smok.
  5. Porządny fotelik samochodowy powinien być podstawą w każdej wyprawce. Wózek może być używany. Może go w ogóle nie być. Przynajmniej teoretycznie. Dobry fotelik samochodowy, który jest dopasowany do dziecka, do auta i do tego spełnia najważniejsze wymagania (nie chodzi mi o jego kolor) to zdecydowanie inwestycja. Przede wszystkim ten fotelik ma ochronić nasze dziecko. Przy Smoku nie zastanawiałam się nad fotelikiem praktycznie w ogóle. Przede wszystkim nie mieliśmy samochodu, więc potrzebowaliśmy pierwszego fotelika na dosłownie kilka jazd. Zakup drugiego fotelika także nie był wystarczająco przemyślany z tego samego względu. Teraz sytuacja się zmieniła. Zarówno pierwszy, jak i drugi fotelik mają być bezpieczne. Na to stawiam przede wszystkim. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o fotelikach samochodowych, zapraszam na Kocham Zapinam.

Dziecko jest praktycznie studnią bez dna, jeśli chodzi o wydatki. Gdy spodziewamy się pierwszego, trzeba kupić praktycznie wszystko. Przy drugim teoretycznie jest lepiej, bo dużo rzeczy mamy po pierwszym. Ale co z tego, skoro potem okazuje się, że jednak sporo rzeczy brakuje?

Tedi

Na zdjęciu:

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zostaw po sobie komentarz, polub lub udostępnij. Będzie mi bardzo miło :-).

facebook-icontwitter-iconinstagram-icongoogle-plus-2-icon

Olga Vitoš

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Ciągle muszę coś roboć. Jestem mamą, doulą i kobietą, która uwielbia działać. Wspieram kobiety w okresie okołoporodowym a także po stracie dziecka. Prowadzę warsztaty dla kobiet w ciąży i dla rodziców. Jestem prezesem Fundacji Kocham Zapinam, dzięki której promuję bezpieczne przewożenie dzieci w samochodach. Maluję, tłumaczę z języka czeskiego oraz tworzę książki dla dzieci. Jestem także jednym z twórców akcji #MaluchyNaBrzuchy.